Kategorie
Aktualności

Rząd chce zlikwidować uprawnienia budowlane

„Rzeczpospolita” dotarła do rządowych planów deregulacyjnych, zapowiadanych w expose premiera Tuska. Wynika z nich, że połowa regulowanych zawodów zostanie otwarta. Dostępu do kariery nie będą blokować organizacje branżowe.

Zakłada się, że na koniec studiów absolwenci będą zdawać specjalne egzaminy państwowe, które automatycznie dadzą im prawo rozpoczęcia kariery w zawodach regulowanych. Ma to objąć świeżo upieczonych m.in. architektów, inżynierów czy urbanistów.

W ten sposób ma zostać otwarty dostęp do ok. 160 zawodów regulowanych. W Polsce jest ich obecnie 380, najwięcej w Europie (w Szwecji – 91, Finlandii – 122). W źródłach rządowych „Rz” dowiedziała się, że dla ok. 70 zawodów, m.in. pośrednika nieruchomości, przewodnika, pozostaną określone jedynie wymagania formalne, bez konieczności komisyjnej weryfikacji wiedzy.

Likwidacja zawodów regulowanych może zwiększyć zatrudnienie o 15-20 proc. w poszczególnych profesjach, szacuje Kazimierz Sedlak z firmy Sedlak&Sedlak.

Pomysł otwarcie krytykują samorządy inżynierów budownictwa oraz architektów, argumentując, że może to w znaczący sposób pogorszyć jakość usług oferowanych przez inżynierów. Dodatkowo samorządy podważają kompetencje Uczelni do przeprowadzania tego typu egzaminów.

Dużym problemem jest tutaj jakość kształcenia na uczelniach technicznych. Nie od dziś wiadomo, że wiedza zdobyta na studiach ma się nijak do tej potrzebnej w pracy inżyniera ( Wyniki ankiety dotyczącej jakości kształcenia na uczelniach technicznych).

Dodatkowo w przypadku zawodów „budowlanych” do zdobycia uprawnień wymagane są  praktyka i doświadczenie, więc weryfikacja umiejętności kandydatów byłaby niepełna.

źródło: PAP

Czekamy na Wasze opinie i komentarze…

 

132 odpowiedzi na “Rząd chce zlikwidować uprawnienia budowlane”

Zgadzam się z powyższymi komentarzami. Ja pracuję w budownictwie i od 7 lat nie mogę skończyć uprawnień budowlanych bo nie chcą mi zaliczyć praktyki ponieważ jest nie zgodna z wymogami. Głupi byłem, że poszedłem na budownictwo, kierunek wybitnie trudny w nauczaniu i wybitnie ścisła wiedza matematyczno-fizyczna. Na studiach nie miałem wolnej chwili, po kilka razy czytałem opracowania i rozwiązywania trudnych algorytmów konstrukcyjnych, i na każdy kroku jak nie zaliczenie to egzaminy. Omijać ten kierunek studiów szerokim łukiem jak to możliwe. Tak jak wspomniano jest to zawód regulowany i nawet skończenie bardzo trudnych studiów nie gwarantuje Ci podjęcia pracy w zawodzie i dalszego rozwoju. Mój kolega skończył też Politechnikę Warszawską na wydziale programowania i po niecałych 2 miesiącach znalazł pracę za 5 tys zł na rękę w pewnej firmie.
Jak sam opowiadał stopień trudności ukończenia jego studiów to była połowa moich studiów na budownictwie.
Zapewne w Polsce jeszcze młodzi ludzie oglądają wznawianego „40-latka” w którym to nieustraszony inż. Karwowski jest pokazany jak przyszłościowy bohater PRL-u który sobie pracuje na budowie w Warszawie przy trasie Łazienkowskiej a później Dworcu Centralnym. Ten fałszywy przekaz jest powielany do dziś.
Młodzi ludzie jak już wybieracie studia to najlepiej na kierunkach elektronika, programowanie czy nawet taką psychologię. Są to kierunki o wiele mniej wyczerpujące niż budownictwo i o wiele łatwiejsze w ukończeniu.
Praca w budownictwie jak już to Ktoś wcześniej napisał to wieczny kurz, brud i syf i użeranie się z robotnikami a czas pracy często nieunormowany. Ponadto każdy inżynier bud. ma osobny mały kodeks karny w prawie budowlanym (proszę sobie poczytać) i za byle co odpowiada swoją głową.
Na koniec jeszcze raz z całego serca nie polecam tego kierunku studiów.

Nie masz uprawnień – sam sobie odpowiedziałeś dlaczego. Zrozum jaka praktyka jest Ci potrzebna i taką praktykę gromadź. Jeśli nie jesteś w stanie zrozumieć stawianych wymogów do zaliczenia praktyki to zmień branże. To że ma się studia budowlane nie oznacza że jesteś skazany na budowlaną „przyszłość”. Po za tym kto Ci bronił skończyć np. informatykę – widziałeś że nie razisz sobie w budownictwie to trzeba było pójść na tą informatykę. Wybrałeś budownictwo, to był Twój wybór to teraz nie płacz jak bardzo jest Ci źle!!!.

Na zachodzie kierownikiem budowy nie jest osoba po studiach z uprawnieniami budowlanymi,gdyż taka osoba nie ma kompletnie pojęcia o tym co się dzieje na budowie.Na zachodzie nie ma kierowników-kierownik to spuścizna komunistyczna.Tam jest supervisor-zazwyczaj jest to osoba z 30 letnim stażem w pracy fizycznej danej branży;mająca pod sobą 3 foremanów-osoby z 15-20 letnim stażem w pracy fizycznej danej branży.Żadna z tych osób nie posiada ani uprawnień budowlanych ani żadnych studiów;posiadają natomiast największy skarb-WIEDZĘ zbudowaną na ciężkiej pracy i uzyskaną PRAKTYKĘ przez te wszystkie DŁUGIE LATA PRACY.Rozumiecie POLACY w czym tkwi WASZ problem?

Co ty niedoszly niemcu opisujesz za glupoty. Normalnie na budowie masz podzial Handwerker, Polier, Bauleiter usw. Idz pisac swoje madrosci na zagraniczne fora.

Witam.
Ja również pozdrawiam wszystkich inżynierów. Powiem coś z własnego doświadczenia.Po ukończeniu technikum (bez matury)zacząłem pracę na budowie.Po 4 latach oświeciło mnie co mam zamiar robić w życiu. Dowiedziałem się aby projektować że trzeba posiadać uprawnienia budowlane. Wróciłem do technikum , zdałem maturę, poszedłem na studia 4,5 roku inż, póżniej 2 lata magisterskich, książka praktyk – 2 lata na budowie 2 lata w projektowaniu = 11lat? Teraz prowadzę własne biuro projektowe. Nie sądzę aby po samych studiach bez doświadczenia na budowie( nie w książce tylko po świadectwie pracy) można było projektować. Często spotykam młodych asystentów po studiach z ich „rzekomo” wielką wiedzą to śmiać mi się chce.
DOŚWIADCZENIE!

Dwa lata temu skończyłam studia i właśnie złożyłam wypełniony dziennik praktyk. Praktyki odbyłam, jak należy, na budowie, bez żadnej ściemy, w deszczu, mrozach, upałach, brudzie i smrodzie. Każdego dnia uczyłam się i uczę nadal czegoś nowego (nawet od zwykłych robotników) i to wcale nie jest uwłaczające że ja pani magister inżynier słucham się zwyklego operatora (z czterdziestoletnim doswiadczeniem) bo wiem że on widział troche więcej niż ja. Tym wszystkim którzy uważaja ze mozna kierować budową polecam na pare dni się tam wybrać, ale bez eskorty taty czy wujka inżyniera, samodzielnie podjąć jakąś decyzje, ponieść jej konsekwencje. Ja też kiedyś glośno krzyczałam ze uprawnienia są bez sensu, przecież po to kończyliśmy studia. Studia to jednak niestety tylko wiedza teoretyczna, być może to błąd naszego systemu edukacji, praktykę nabywamy właśnie po studiach. Nie zgadzam się również z tymi którzy uważają że mając doświadczenie niepotrzebne im studia. Bo idąc takim tokiem myślenia po co w ogóle powstały uczelnie wyższe?? Jedyne czemu się sprzeciwiam do opłacanie tych śmiesznych składek do izby, jeśli zaś chodzi o uprawnienia jak najbardziej popieram.

Czytając te wpisy aż włos mi się jeży na głowie jestem przekonany, że większość tu ludzi nawet minuty nie była na jakiejkolwiek budowie i nie ma pojęcia jakie proces budowlany niesie zagrożenie bez kompetentnego kierownika budowy. Jestem zszokowany widząc taką nieudolność u ludzi z wyższym wykształceniem zwalających winę na system i szukających wszędzie drogi na skróty. Ja jestem po technikum pracuje jako pomocnik na budowie już od dłuższego czasu widząc w codziennej pracy kompletny brak elementarnej wiedzy praktycznej u osób bezpośrednio po studiach zmienił bym sposób kształcenia a nie likwidował czy też skracał praktykę !! która jest ogromnie ważna. Jestem zszokowany, że te osoby właściwie tylko z wiedzą teoretyczną będą uprawnione do tak odpowiedzialnych funkcji przecież od ich decyzji w procesie budowlanym będzie zależało nasze zdrowie i życie.. Jeśli chodzi o to że obniży się cena usług i zmaleje bezrobocie to jest to kompletny nonsens i nie ma się co oszukiwać, proszę zauważyć jakie dawane są kwoty na przetargach przez wykonawców – są na granicy opłacalności zaniżone już do wyśrubowanego minimum konkurencja była jest i będzie i usunięcie praktyki tego nie zmieni nie ma się co łudzić a na pewno bardzo zaszkodzi jakości. U nas w firmie przychodzą oczywiście do pracy ludzie chcąc uzyskać praktykę budowlaną a proszę mi wierzyć cały czas potrzebujemy ludzi do pracy szczególnie tych zarządzających robotami ale najczęściej kompletnie nie nadają się do pracy na budowie po prostu nie mając predyspozycji. Proszę mi nie wmawiać że jest teraz jakikolwiek problem na znalezienie pracy w tym fachu i odbycie praktyki bo po prostu wyśmieje… Ludzie chcą oczywiście iść na łatwiznę nie chcę im się uczyć i podpatrywać sztuki budowlanej na najczęściej brudnej zimnej budowie wygodniej jest wylewać swoje żale i pisać o swojej nie udolności na takich forach ale do czego to będzie prowadzić…

Skończyłem studia, pracuje w biurze za bardzo niską pensje, koledzy z liceum którzy nie poszli na studia zarabiają 2 razy więcej. Ja pytam się szefa czy da mi podwyżkę, on do mnie że w tym miesiącu nie było dużo pracy i powinien mi jeszcze zabrać część wpłaty. Wychodzimy z biura, (pada deszcz) ja idę na przystanek i zastanawiam się czy kanarów nie będzie bo szkoda kasy na bilet, tym czasem mój BOS załączył sobie podgrzewane fotele w nowym Mercedesie i jedzie do pięknej willi. Na drugi dzień pytam się go czy wpisze mi w końcu coś w książkę praktyk (bo minął już ponad rok), on odpowiada że następnym razem. Po czym wchodząc do swojego gabinetu śmieje się pod nosem, że konkurencje na własnym podwórku musi sobie hodować. WIĘC PROSZĘ CIĘ POLSKO ZNIEŚ W KOŃCU TE UPRAWNIENIA I DAJ ŻYĆ.

Skoro marudzicie że absolwent nic nie umie. To jak wytłumaczycie robienie projektów dla wielu projektantów przez studentów za kilkaset złotych, projektant bije pieczątke i bierze kilka tysiączków. Klient przepłaca a cieszy się tylko pacan z papierkiem z izby i Tatusiem który go wkręcił do zawodu. A ci co umieją sprzedają potem materiały budowlane by utrzymać rodzinę. Nazywacie to wolnym kapitalistycznym rynkiem. Śmiechu warte.

Witam,

mam 30 lat. 5 lat doświadczenia (głównie projektowanie). Pracodawcy zatrudniają mnie bym pokazał jak działa Robot, co to jest mes i przy okazji zrobił parę rysunków:) Żal mi projektantów, z którymi współpracowałem, a których wiedza była marna. Ale liczą się wpisy do książki, których pracodawcy albo nie chcą dawać z obawy przed kolejnym uprawnionym albo interpretacja Izby jest nieprzychylna. Dziś mam swoje biuro i figuranta który podbija projekty. Ktoś kto nie będzie wiedział jak coś zaprojektować po studiach nie będzie tego robił chyba że jest idiotą… Długo mógłbym się rozpisywać i dawać przykłady, że papier zwany uprawnieniami to manipulacja rynkiem, ograniczenie dostępu do zawodu itd ale po co?

osoba po studiach jest na tyle odpowiedzialna, że nie podejmie się tworzenia projektu lub prowadzenia budowy nie posiadając kompetencji. Uważam, posunięcia Ministra za odpowiednie. Im więcej zaufania i samodzielności, tym wiecej osobistej odpowiedzialności.

Te 5 lat studiów, można spokojnie spożytkować na pobyt zagranicą, gdzie człowiek się nauczy nie tylko dobrej roboty, ale przede wszystkim elastycznego myślenia. W Polsce zostaną magistrowanie i inżynierowie, ze swoimi wypoconymi uprawnieniami, pracując z wykonawcami, którzy są w stanie zepsuć im najlepszy projekt. Mówisz, że jesteś projektantem, z uprawnieniami? A ja tylko zwykłym robotnikiem, nie mogę się pomylić!? A jak cała ekipa będzie się tłumaczyć przed sądem, z katastrofy budowlanej albo niestarannego wykonawstwa, to zapewne pomoże jej adwokat, uprawniony dzięki Jej Miłościwie Panującej Izbie (Radzie) Adwokackiej. To jest wielopokoleniowy beton, który naprawdę jest ciężko rozbić. Tańszy jest bilet w jedną stronę, do raju bez iluzji.

Najbardziej śmieszy mnie drodzy panowie inżynierowie budownictwa – dotyczy tych tak zaciekle broniących obecnego systemu – jak wyglądacie z tymi swoimi studiami, uprawnieniami , doświadczeniem i tą całą otoczką nieskończonej wiedzy , którą tu tworzycie w kontekście chociażby dziadowskich i sypiących się dróg, które budujecie? No jak ?
Za to chcielibyście innym dyktować kto może zdobywać uprawnienia a kto nie.

Uważam, że studia powinny tak przygotować absolwenta aby nie było konieczności uzyskiwania dodatkowych uprawnień. Co do stwierdzenia, że wycofanie konieczności uzyskiwania uprawnień budowlanych pogorszy jakość usług uważam, że bardzo generalizuje. Ostatnio budowałem dom. Za projekt instalacji sanitarnej zapłaciłem kilka tysięcy zł. Na podstawie projektu dostałem pozwolenie na budowę, ale nie był przydatny bo był źle wykonany np. – rury kanalizacyjne (piony) miały swój bieg przez środek tarasu, budynek pani inżynier (z uprawnieniami) chciała podpiąć do studzienki kanalizacyjnej znajdującej się 2 m wyżej niż powierzchnia gruntu, na której stawiano budynek (ścieki miały płynąć pod górę), odpływ z jednego pokoju wyprowadzono poza budynek i na projekcie rura kończy się …nie wiadamo gdzie odprowadzić – pewnie na pole, moc pieca c.o. zbyt mała do kubatury budynku, grzejnik źle dobrane i miały być łączone z rurkami wykonanymi z tworzywa na lut twardy…etc. Taki projekt wykonała pani mgr inż z uprawnienia budowlanymi bez ograniczeń w branży instalacji sanitarnych.

Czesc kochani! Nie przeczytalam wszystkich postow, przelecialam mniej wiecej do polowy. byc moze ktos poruszyl juz ten temat.
Praktyka oraz egzamin na uprawnienia budowlane jest jak najbardziej na miejscu – jednakze… w tej formie (i chodzi mi tu o test pamieciowy znajomosci aktow prawnych) jest blednym podejsciem do sprawy poniewaz on nic nie udowadnia – moze tylko dobra pamiec. Nikt o zdrowych zmyslach nie bedzie bez sprawdzenia z glowy bral jakichs tam warunkow technicznych podczas projektowania.
Test powinnien sprawdzac umiejetnosci zawodowe architekta.
Zachwalam model egzaminacyjny taki jak Wielkiej Brytanii gdzie podczas egzaminu trwajacego 2 dni kandydat moze korzystac z pomocy naukowych przy rozwiazywaniu konkretnych scenariuszy zadanych przez komisje. Nastepnie przechodza do etapu ustnego. Taki egzamin sprawdza umiejetnosc odnajdywania istotnych przepisow i poruszania sie w zawodzie.
(Wiem ze zaraz ktos powie ze w Polsce to by bylo nie mozliwe bo korupcja. To inny temat. Uwazam ze nie bylo by tak zle..)
W chwili obecnej ten testowy egzamin jest plotkiem do przeskoczenia, a tylko dziennik praktyki tak naprawde poswiadcza o zdolnosci do wykonywania zawodu. Kazde podejscie do testu kosztuje, bogaca sie na tym glownie wydawcy testow i pomocy naukowych – nawet na tej stronie zachwalany jest test ktory najbardziej zalatwie zapamietywanie czy cos tam… no przeciez to jest bez sensu!!
Pozdrawiam wszytskich co teraz wkuwaja przepisy – jestem z wami i tez wlasnie wkuwam. No ale coz…
Przypomina mi sie kartkowa z geografi w liceum na ktora nauczycielka kazala wkuc rocznik statystyczny :)))))) WIEDZA DRODZY PANSTWO 🙂 w Polsce tkwi w detalach! 🙂

Jezeli chodzi o uprawnienia projektowe, to powinny one zostac zlikwidowane. Tak jest w wiekszosci krajow europejskich, gdzie chroniony jest jedynie tytul architekta. Doswiadczenia tych krajow pokazuja, ze pomimo braku uprawnien, jakosc architektury jest duzo wyzsza niz w Polsce (na przyklad w Holandii lub Hiszpanii mozna zostac czlonkiem tamtejszej izby, a zatem uzyskac prawo do korzystania z tytulu architekta, co jest rozlaczne z uprawnieniami projektowymi. Zatem obecnosc uprawnien nie ma jakiegokolwiek zwiazku z jakoscia projektu architektonicznego.Praktyka pokazuje, ze czy uprawnienia istnieja czy nie, rynek reguluje sie sam. Zaden inwestor nie zaryzykuje pieniedzy, zatrudniajac projektanta, ktory nie ma zadnego doswiadczenia popartego realizacjami. Deregulacja jest konieczna, poniewaz obecnie izba architektoniczna to tylko niepotrzebnie rozbudowana struktura biurokratyczna.

Cóż, trudno się nie zgodzić z Barbarą. Tylko że nie każdy może w godzinach pracy uczestniczyć w działaniach Izb. Podobnie szkolenia – też w czasie pracy. Cokolwiek załatwić – również w godzinach pracy. Ponoć Izby są dla inżynierów, a wygląda na to, że niekoniecznie. Młodzi nie uczestniczą w zebraniach – to jest prawda, ale to raczej wynika z tego, że samorząd nie ma dla młodych żadnego sensu i przydatności, a już na pewno nie dba o ich interesy. Jak widać po degeneracji naszego zawodu poprzez akceptowanie ograniczeń naszych uprawnień projektowych to Izbie to zupełnie pasuje – nie ma żadnych uchwał ani pism w tej sprawie. Pytanie dlaczego? Przeglądam nowy, styczniowy numer Inżyniera Budownictwa i czytam wstęp pisany przez prezesa Dobruckiego. Jak się chwali, że PIIB zabiega o przywrócenie inżynierom uprawnień nieograniczonych do kierowania budową, a technikom uprawnień do prowadzenia robót. O uprawnieniach do projektowania budynków przez inżynierów ani słowa! Ale o technikach bez zająknięcia. To jest izba inżynierów? Ja w nazwie samorządu nie widzę techników. W ustawie też nic o nich nie ma. Mogę wysnuć wniosek, że przedstawiciele PIIB nie dbają o interesy inżynierów (czyli łamią statut), a dbają o interesy osób nie mających związku z organizacją (czyli techników). Jak to mam nazwać?

Barbara przyznaje Ci pełną racje. Należy zacząć aktywnie uczestniczyć w życiu samorządowyym naszego zawodu i zacząć wreszcie rozsadne zmiany bo inaczej pogłębimy tylko degeneracje naszego zawodu, którą nam obecnie zgotowano.

Przeczytałam Wasze komentarze i z każdym zgadzam się w jakiejś części.
Jestem za zmianami i to drastycznymi zmianami.
Należę do „staruszków” ponieważ już 42 lata bez przerwy pracuję w zawodzie projektanta.Po 30-stu latach pracy musiałam zostać członkiem Izby / a więc jednak prawo działa wstecz/.Posiadam uprawnienia z roku 1975, a więc tzw „Stwierdzenie przygotowania zawodowego” i od momentu wprowadzenia uprawnień „bez ograniczeń” ,mam problemy z udziałem w przetargach, ponieważ nigdzie nie ma interpretacji do moich uprawnień.
Jestem za zniesieniem uprawnień w obecnej formie, jak również za zniesieniem prawa nadawania uprawnień przez Izby.
Izby zostały opanowane przez pracowników wyższych uczelni i forma egzaminów nie odbiega od tych uczelnianych, a wiemy jak niski poziom w ostatnich latach reprezentują te uczelnie.
Przynależność do Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa powinna być dobrowolna.
Nigdy jednak do tego nie dojdzie, jeżeli będziecie bojkotować wybory do władz PIIB. Od 10-ciu lat Izbę reprezentują te same osoby i robią wszystko żeby tworzyć fikcję.Najczęściej ambicją przewodniczących jest tworzenie jak największej liczby funkcji wynagradzanych sporymi sumami ryczałtowymi miesiąc w miesiąc. Funkcje te pełnią oczywiście „kolesie”, którzy wg ich oceny mogą sporo załatwić.Fikcją jest prawo tworzone na potrzeby Izby, ponieważ nie jest przestrzegane właśnie przez rządzących.
Fikcją jest najwyższy organ izby tj Zjazd, ponieważ i tak nie wprowadza się w życie jego postanowień.Jeżeli chcemy zmian, to już dzisiaj musimy postanowić, że w 2014 roku bierzemy liczny udział w wyborach do izb okręgowych.Od tego jakie osoby wejdą do władz, zależy dalsza polityka dotycząca nas wszystkich, których zmuszono do płacenia składek. Ostatnio składki zostały podniesione i mimo, że w niektórych okręgach Zjazdy podjęły uchwały głoszące sprzeciw to delegaci z tych okręgów na Zjeździe Krajowym głosowali za podwyżką.Sami więc widzicie jaką macie reprezentację w izbach.może do wyborów w roku 2014 już nastąpią zmiany, o których tutaj rozmawiamy, ale nie można stać z boku i krytykować, trzeba wejść do środka.
barbara

Do Budowlaniec.
Popieram. Tylko trzeba zebrać sporo ludzi do tego. Najlepiej ogłosić to wśród studentów bo tam ich jest dużo w jednym miejscu. A sądze że 99 % poprze tą inicjatywe.

Types dzięki za ścieżkę konsultacje zostały zakończone brak jest możliwości wniesienia uwag.
Jeśli chcemny odważnych zmian, musimy się zjednoczyć zacznijmy od prostych form protestu czyli zasypmy skrzynke ministra budownictwa emailami z naszymi uwagami. Tak naprawdę od niego wszystko zależy, bo on daje przepisy wykonawcze w tym zakresie.
On musi znieść obowiązek prowadzenia zeszytu praktyk i podpisywania go przez osoby prowadzące. Moja propozycja, poświadczajmy nasza praktyke umowami, obojetnie czy o dzieło czy zlecenie czy umowa o pracę. I tylko on może znieśc egzamin na uprawnienia lub zmienić odpowiednio jego formę. Zacznijmy protest.

Uprawnień nie mam, a pracuję w zawodzie 15 lat. Mam firmę, projektuję… Kiedyś, któryś z klientów bardzo się zdziwił kiedy mu powiedziałem, że nie mam uprawnień, a ja mu na to, drogi panie, załóżmy że jutro zdaje egzamin państwowy, czy po jutrze będę mądrzejszy albo będę wiedział więcej niż dziś? Druga rzecz, największe oburzenie jest w tej drobnej działalności, jak to źle jak ktoś komuś coś podpisze jak to nieetycznie. A jak w dużych firmach? Ten co załatwi kontrakt i rozmawia najwięcej z klientami ma uprawnienia? Nigdzie nie ma jego podpisu może na umowie. A same projekty? To praca chłopców i dziewczynek, którzy jeszcze nie godni. Na koniec pojawia się wódz i podpisuje czasami sam nie wie co. Już o tzw dziadkach z uprawnieniami, którzy nie maja pojęcia o projektowaniu nie wspomnę. Czasami się zastanawiam jak oni w ogóle się uchowali. Jestem za zniesieniem. Klient i firmy ubezpieczeniowe powinny weryfikować partaczy. Nigdzie nie widzę efektów tego dbania o wysoki poziom zawodowy, nigdzie i nigdy, i w żadnym punkcie nikt o to nie jest w stanie zadbać, a już na pewno to dbanie nie jest w trosce o klienta, tylko o własne ciężko zdobyte pozycje w strukturach samorządów zawodowych.

przeczytałem państwa posty uważnie i chciałbym wyrazić swoje zdanie. Owszem uprawnienia budowlane dla architektów,konstruktorów,drogowe powinny funkcjonować ale pozostałe powinny zostać zlikwidowane. Dlaczego. Postęp techniczny który się dokonuje w tych dziedzinach (wentylacja, klimatyzacja, sieci grzewcze, elektryczne itd.)jest b. szybki. Nowoczesne układy wymagają współdziałania i sterowania. Zarządzanie budynkiem – Building Management System (BMS) oraz modelowanie informacji o budynku (BIM) które niedługo staną się standardem pokazują że takie uprawnienia stają się śmieszne.

Jestem inżynierem, mam ponad 50 lat, jestem prywatnym pracodawcą. Często zastanawiam się nad tym, jak w takim syfie jak PRL mogliśmy żyć ponad 40lat. Jak to było możliwe, że 40 milionowy Naród nie wywieszał komuchów i nie zdemolował komitetów PZPR już na pierwszym zakręcie historii.
Teraz zastanawiam się jak to jest możliwe, że dzisiaj tysiące młodych ludzi, wykształconych, często dobrze znających języki obce, podróżujących po świecie, w dobie internetu, szybkiego przepływu informacji, możliwości organizowania się, zgadza się funkcjonuje w takim syfie zawodowym. Czemu oni nie zdemolowali jeszcze choćby jednego Ministerstwa w Warszawie czy swojej uczelni/szkoły, która ich kiedyś mamiła, że tu zdobędą dobry zawód.
Nadawanie uprawnień do wykonywania wyuczonego zawodu, wyuczonego w oficjalnym systemie szkolnictwa, w oparciu o choćby tylko opinie konkurentów zawodowych jest równie obrzydliwe jak demokracja z jedną, nieomylna partią.
Młodzi ludzie obudźcie się!!! Nie traćcie Waszego życia zawodowego!!! Nie dajcie się mamić bredniami zawodowych i intelektualnych starców o praktyce. Praktyka to wiedza zdobyta na własnych błędach. Dzisiejszy świat nie daje czasu na tak średniowieczne metody zdobywania wiedzy. Nie nadrobicie go w przyszłości a kiedyś będziecie się zastanawiać jak ja dzisiaj, jak to było możliwe….?
zz

W miejscowościach do 35 tys. mieszkańców nie ma nawet wyboru co do osób mogących być opiekunem praktyki w branży telekomunikacyjnej a i w sanitarnej i elektrycznej jest tylko kilka osób z papierami w tym 2/3 w ograniczonym zakresie. Reszta jak nie na etacie w urzędzie to na emeryturze i od wielkiego dzwonu fuchy robią i opłacają składkę w kratkę – wiec stemplować nie mogą a jak mogą to nie chcą.
Młodemu zostaje przeważnie jedna firma gdzie za najniższa stawkę przeczołgają jak kota i będą grać na zwłokę z podpisywaniem by wydłużyć planowy cykl przemiału młodych parobków.
Pokazywał mi kolega zdjęcie z uroczystego rozdania uprawnień połowa osób łysiny na głowie – w sumie 5 lat z wykładowcami siepaczami na polibudzie, kilka lat płaszczenia się o podpis, 2 mies. czekania na werdykt osoby sprawdzającej książkę praktyk – można wyłysieć zanim komplet papierków i pieczątek zbierzesz.
Powiedział że radość na tym zdjęciu jest szczera spowodowana tym że ten biurokratyczny cyrk ma już za sobą.

jestem zdania, że izbę inzynierów powinni zlikwidować, ażeby zdobyc uprawnienia trzeba przepracowac 5lat z dyplomem co najmniej inż.

Posiadam uprawnienia budowlane i konserwatorskie na budynki zabytkowe, praktykę ponad 30 lat, a nie mogę wykonywać samodzielnych funkcji w budownictwie, bo nie chcę płacić składek na dziadków z PIIB.
Nonsens bo te funkcje mogą pełnić obywatele z Unii Europejskiej, mimo, że nie opłacają dziadów z PIIB.

Oczywiście ,że branża nie zgadza się na deregulacje bo teraz biorą kasę bo maja uprawnienia , jak wzrośnie liczba osób posiadających to zarobki spadną, jak dla mnie należało by jakoś inaczej to rozwiązać, a to dlatego,że w tej chwili ci którzy chcą mieć uprawnienia są parobkami tych którzy już mają i im stemplują książki, to jest po prostu żenujące, ganiają jak psów no bo ma taki po studiach interes musi mieć podbite dwa lata praktyki więc jest po nim jeżdżone oczywiście za małe pieniądze robią no chyba ,że po znajomości, a bez uprawnień no to stawiki dużo mniejsze koło się zamyka, pracodawca chce z uprawnieniami a jak nie masz to możesz przyjść jako chłopak do bicia a jak wyżmą jak ścierkę to i tak wiedzą,że sam zwiejesz i pójdziesz gdzieś normalnie robić już z uprawnieniami a oni czekają na następnego do golenia; wobec tego mam taki postulat: uprawnienia budowlane jako uwierzytelnienie posiadanych kwalifikacji w postaci merytorycznej(studia) i praktycznej(praca-książka praktyk) powinny zostać, natomiast to nie powinno być ,że podbije gość książkę z łaski i za coś mianowicie za pracę ponad normę, tylko obligatoryjnie,jak się zgłasza człowiek z książką to ma podbić, oczywiście trzeba by obwarować to zakazami i nakazami bo znajdą się cwaniaki żeby to obejść, przykładowo: pracuję w jakiejś podwykonawczej firmie na budowie, przychodzę do kierownika budowy z książką(mam ją więc chyba okazałem się stosownym wykształceniem lub może zażądać dostarczenia dyplomu) i on ma podpisać, że taki to a taki przebywa na tej budowie i wykonywał/uje następujące czynności wypisane w książce, można to robić przez zgłoszenie np. szefa firmy,że wysyła na budowę pracownika który jest w trakcie praktyki do jego zadań należy to a to i jeżeli taki się zgłosi z książką do kierownika budowy to powinien on podbić, można tylko trzeba chcieć

Jedyne co bym zlikwidował to wymóg mgr do uprawnień to bezsens żeby naukowiec(magister to teoretycznie naukowiec) pracował na budowie. Z uczelni i tak się wiedza nie przydaje, od praktyki dopiero zaczyna się zdobywanie wiedzy o budownictwie więc ograniczanie praktyki to jest bezsens podobnie jak żądanie wstecz składek.

Posiadam uprawnienia ale nie mogę wykonywać zawodu, ponieważ w okresie w którym nie korzystałem z uprawnień nie opłaciłem składek dla Wielkopolskiej Izby Inżynierów Budownictwa. Gdy próbowałem opłacić składki na okres w którym chciałem wznowić działalność zażądano bym zapłacił składki za okres przerwy jaką miałem. Toż to jest paranoja i wyzysk. Niby dlaczego mam płacić składki w okresie gdy nie korzystam ze swoich uprawnień? Niby dlaczego by pracować jako inspektor nadzoru mam opłacać haracz na rzecz stowarzyszenia nierobów? Niby dlaczego mam finansować istnienie Izby Inżynierów Budownictwa skoro oni nic mi nie dają w zamian?
Najwyższy już czas skończyć z tym niewolnictwem. Jestem za pozostaniem uprawnień budowlanych potwierdzających doświadczenie i wiedzę, ale przynależność do Izb Budowlanych powinna być nieobowiązkowa.

do Budowlaniec

wchodzisz na stronę min. sprawiedliwości, zakładka deregulacja dostępu do zawodów po prawej stronie, II transza, lista zawodów po lewej stronie, z listy wybierasz Architekt i inżynier posiadający uprawnienia budowlane, rozwinie się tabelka i na końcu masz Inżynier: Weź udział w konsultacjach społecznych. Wyraź opinie!

wypełniajcie pkt 4. z ankiety

Dla mnie to jakaś typowa paranoja

Jestem projektantem wysokotemepraturowych procesów energetycznych po politechnice i odpowiedniej specjalności w tym zakresie, dodatkowo mam doktorat od 5 lat z budowy maszyn o specjalności maszyny i urządzenia energetyczne. W dodatku na inżynierii materiałowej prowadziłem 9 lat zajęcia z przedmiotów projektowych. W dodatku jestem konsultantem przy kilku inwestycjach dlatego, bo akurat w Polsce zwykle osoby z uprawnieniami nie znają się np. na zasadach projektowania pieca hutniczego czy reaktora chemicznego.

I co? idę z podniesioną przyłbica 😉 do izby składam podanie o możliwość rozpoczęcia praktyki. Dowiaduję się, ze jest coś takiego jak indywidualny tryb. A tydzień później dowiaduję się ze jednak muszę mieć kierunek zgodny „z tabelką”.

Ok mogę się cofną na studia, pomimo tego, że sam w weekendy projektuję i kształcę przyszłych projektantów i za bardzo nie mam kiedy. Tylko ja się pytam, skoro ze swoic źródeł i wypowiedzi ludzi w izbie wiem, że jest indywidualny tok postępowania to dlaczego psa z kulawą noga nie interesuje moja rzeczywista wiedza, umiejętności i doświadczenie i nie pozwoli mi rozpocząć praktyki cobym za dwa lata mógł uzyskać te uprawnienia tylko stawiają się ponad , nie zwracając uwagi, że ktoś może mieć pasję, lubi projektować i ma wiedzę, która mu pozwala być w tym dobrym…

Mam zasady i nie mam zamiaru robić nic po znajomości, choć mogę.

Za to mam frajdę, bo w swojej pracy zawodowej czasem kontaktuję się z przedstawicielami ministerstwa. Wiedza co robię, i widzą tę paranoidalną sytuację. Może choć jestem tylko jedną osobą, jednym kamykiem ale na pewno w pewnym momencie jedna z wielu opinia przeważy a wtedy w końcu i paranoja się skończy i te pseudo izby pseudobudownictwa będą musiały zamykać swoje gabineciki z braku składek. Czego im szczerze życzę 😀

Popieram deregulacje. To krok w dobrym kierunku.
Poszedłbym nawet dalej i samorząd inżynierów zlikwidował bym bo prócz przyjmowania składek nic innego nie robią. Ta klika istnieje sama dla siebie a nie dla ludzi biorących udział w procesie budowlanym.

Przeczytałem projekt deregulacji i jak zwykle szkopuł tkwi w szczegółach. O ile sam zamysł ministra jest ok., o tyle szczegóły już nie, ponieważ sposób zdobycia uprawnień się nie zmienia. Warunki szczegółowe określa właściwy minister. Projekt nie wyklucza ani egzaminu, ani opłaty, ani spsobu rejestracji praktyki i jej kwalifikacji, a to są właśnie główne punkty, które ograniczaja dostep do zawodu. Zakładając, że lobby izby, które nie jest zainteresowane wycofaniem egzaminu i obecnego sposobu rejestracji praktyki ma wpływ ( a przeciez ma) to właściwie nic się nie zmieni. Razem z projektem tej nowelizacji powinien być być przedstawiony projekt właściwego rozpoprządzenia przez ministra budownictwa. Inaczej to bedzie z dużej chmury mały deszcz. Pytanie o szczegół do inżMH jak się nazywa ta ankieta bo nie moge znaleźć

Za tymi zmianami idzie wykluczenie inżyniera budownictwa z zawodu! Skasowanie specjalności zdołuje zupełnie zawód inżyniera. Architektom daje się pełną swobodę prowadzenia budowy. Tego nie wolno popierać. Po pierwsze przywrócenie inżynierom po budownictwie szerokich uprawnień do projektowania budynków. To tylko pozornie wygląda ciekawie.

Nie wiem czy słyszeliście ale ministerstwo sprawiedliwości szykuje w II transzy deregulacji niespodziankę dla naszej branży, chce powrócić do specjalności konstr-bud w którą mają wejść drogi, mosty, bud kubaturowe, wyburzeniowe oraz inżynierom za jednym zamachem nadawać upr do projektowania i wykonawstwa w ograniczonym zakresie, magistrom bez ograniczeń a technikom też ograniczone jak inż tylko z branży z której kończyli technikum. Trochę to nie za bardzo sprawiedliwe jak na ministerstwo sprawiedliwości.

Mam po dziurki w nosie tych egzaminow. Sposob sprawdzania uznaniowy, spodoba sie lub nie. Na poziomie szkoly. Ktory realnie niczego nie sprawdza. Jak ktos ma gadane, to zda uprawnienia wykonawcze nie bedac na budowie. Jak ktoś nie ma gadanego, to ma pod gorke.

Pytania na egzaminie projektowane na zasadzie zda lub nie. Popatrzcie na zestawy, sa takie ktore ogarnie student 3 roku, a mozesz wylosowac pytanie z ktorym ktos doswiadczony bedzie mial problem. A jedyna odpowiedz bo dostajesz uprawnienia to masz umiec wszystko. Poziom myslenia jakbys mial w srodku nocy odpowiadac.

Pisemny, testy z przepisow, naprawde? Ile lat ma kadencja prezes UDT, instalacja kanalizacyjna ma byc drożna, przepisy bhp z budowy, musze tez umiec nawet jak zdaje uprawnienia projektowe w zakresie konstrukcyjnym.

Jakosc istniejscych projektow? Masakra, otwieram projekt przebudowy i nie ma nawet inwentaryzacji, ekspertyza techniczna bez odkrywek fundamentów, a przerabiamy fundamenty. I to wykanaly osoby z uprawnieniami. Rysunki konstrukcyjne bez wymiarów sa norma.

A ile razy mi sie zdarzylo ze projekt architektury sie rozni znacznie od konstrukcji. W miescie bardzo dobrze wiadomo, ktorych projektantow omijac szerokim lukiem. Sa nie do ruszenia, poki nic sie nie zawali.

Izba to farsa. Uprawnienia rowniez. Zdajesz egzamin i zostajesz sam.

Ja jestem za zwolnienien. I przyjeciem sposobu prowadzenia uprawnień jak na uprawnienia do bycia psychoterapeutą. Brzmi glupio? wcale nie.

W tym zawodzie zeby zostac uprawnionym musisz przejsc superwizje. Czyli odplatne spotkania w czasie ktorych rozmawiasz o swoich sesjach. Nauczyciel obserwujac twój indywidualny rozwój podejmuje decyzję.Tu mogloby byc cos podobnego. Aczkolwiek to pewnie mzonki.

Chciałem się też dołożyc do dyskucji. Ostatnio dużo myslałem o uprawnieniach w naszym kraju. Jestem magistrem inżynierem a takze byłym doktorantem choć bez dyplomu od 12 lat. Cały czas pracuje w zawodzie i nie mam uprawnień. Szczerze mówiąc to nawet nie jestem nimi zainteresowany, bo w wykonawstwie pracować nie chcę a w projektowaniu jest tyle emerytów konstruktorów ze nie ma problemu z podpisem, a jak ich braknie to dla kasy i ci młodzi będa podpisywać, bo na rynku liczy się przede wszytkim ten, kto daje robotę a nie ten kto ma uprawnienia. Nie da się ukryc, że w projektowaniu konstrukcyjnym opieka starszego doświadczonego inżyniera jest konieczna. Jeśli nawet masz studia trudno bez doświaqdczenia powierzyć zaprojektownie konstrukcji jakiemus niedoświadczonemu inżynierowi. Ja byłbym za modelem, że każdy inżynier może robić projekt konstrukcyjny, jesli ma właściwą opieke starszego inżyniera (warunek konieczny). Jeden robi drugi sprawdza. Wydaje mi się że warunkiem dopuszczającym do samodzielnego projektownaia konstruckji byłby udokumentowany udział w projekcie obiektu o określonej kubaturze pod okiem inżyniera prowadzącego projekt. Po przejściu projektu osoba mniej doswiadczona nabywałaby uprawnienia do samodzielnego projektowania obiektów do danej kubatury. Rejestry udokumentowujące wykonanie takich projektów prowadziłaby izba. W ten sposób stale bysmy się doskonalili i wzajemnie wymieniali doświadczenia. Oczywiscie wszyscy musimy być ubezpieczeni obowiązkowo bo z czegoś powinniśmy płaćić odszkodownaia za nasze błędy. Dziś jest sytuacja abstrakcyjna. przykład z własnego doświadczenia: wykonuje projekt który mam podpisywany i tylko ja jeden tak naprawde wiem co w nim jest. Reszta idzie na zaufanie. Egzaminy na uprawnienia trzeba znieść ( bo to jest nic innego jak characz) a sposób odbywania praktyki nalezy zmienic na taki jak opisałem wyżej. To na pewno da dobre efekty.

Uprawnienia projektowe to bzdura. Ja już na studiach do perfekcji opanowałem program do projektowania RobotV6 (i to w wersji angielskiej i pod DOS-em). Natomiast mój profesor który ni w ząb się nie znał na komputerach uważał, że projekt zrobiony w programie komputerowym należy dla pewności jeszcze sprawdzić na „piechotę”. Czysta paranoja leśnego dziadka. Dzisiaj aby zrobić projekt budowlany w zasadzie nie potrzeba żadnego tytułu inżyniera a tym bardziej z uprawnieniami budowlanymi. Wystarczy dobrze opanować dany program a silny komputer zrobi resztę. Tak samo jest w innych dziedzinach i tym bardziej łatwiej, że takie programy są coraz łatwiejsze do obsługi a nie tak kiedyś „na piechotę” trzeba było liczyć równania liniowe. Mój promotor pracy dyplomowej opowiadał jak w latach siedemdziesiątych wykonywał pracę dyplomową a była nią wieża do skoków do wody o ośmiokrotnym stopniu niewyznaczalności. Sama wyliczenie rachunku macierzowego (bez ciągłych błędów) zajęło mu prawie 4 miesiące. Dzisiaj komputer wyliczy to w 2 sekundy. Wszystko w tym temacie a uprawnienia budowlane powinny zostać zlikwidowane bo są po prostu tylko biurokratycznym nieuzasadnionym wymogiem (w XIX wieku inżynierowie nie musieli ich posiadać) ograniczającym młodym ludziom dostęp do zawodu.

Ten mgr inż co wypowiadał się w poście z 23 czerwca 2012 wypowiadał że co najmniej 10-15lat (staż) musi być, to z księżyca spadł.
Chce żeby chińczycy budowali u nas drogi a francuzi elektrownie.
Młodzi wyjada za granice a jeżeli wrócą jako kierownicy zagranicznych firm i z zagranicznymi papierami potwierdzającymi praktykę lub kwalifikację i będą skarżyć w Sztrasburgu wszystkie utrudnienia w wykonywaniu zawodu.

Uprawnienia powinny być do egzaminów nie mam zastrzeżeń ale potrzebują kilku zmian odbywania praktyki bo są archaiczne.
Dlaczego taka skostniała rodem z PRL forma dziennika praktyk – zmusza do kłamania
że się bierze 2 tyg. urlopu i robi tylko 5dni po 8h choć tak nie jest, ze niby kończy temat w piątek nowy prace zawsze zaczynasz w poniedziałek choć tak nie jest.
W rozumieniu izby jak stoisz cały dzień nad gościem robiącym przepust wiertnicą to ty inżynier ale jak robisz pomiary transformatora 400kV/110kV o mocy 250 MVA to już nie – bo pomiarów nie wpisujemy w książkę praktyk.

Dlaczego tyle dziwnych wymagań od opiekuna praktyki?
Doświadczony trep opiekunem być nie może bo ma uprawnienia ograniczone.
Żółtodziób po liceum i zrobionym mgr. to już może i nawet jak jest palantem to musisz się uśmiechać za minimalno krajową bo ma monopol na stawianie pieczątek w całej okolicy( dotyczy uprawnień niszowych).
Przez takie monopole powstaje taki rodzaj fali i brak solidarności jak w wojsku, skończyło się likwidacją poboru i komisji poborowych.

Nasz rząd to tak jak konował co pacjenta nie wysłucha i zrobi po swojemu – „coś tam jęczy to owrzodzono nogę mu amputuje i skończą się jęki, zwłaszcza jeśli owrzodzona noga należy do małej garstki urbanistów, wyburzeniowców ich uprawnienia oddamy górnikom strzałowym to silna i solidarna grupa wyborców z górnikami się liczyć trzeba” – powie rząd.

To jeszcze ja – kiedyś praktykę podpisywał mi koleś, który na uczelni powtarzał rok, bo trafił do dobrej firmy, do której ja potem trafiłem, nawet odpowiednio nie potrafił zrekrutować pracownika – spawacza, co oczywiscie ja zrobiłem – do takich rzeczy dochodzi – pomyślcie troszkę. Czesto podpisuje mi praktykę ktoś i żąda żebym dla niego wykonała jakąś dodatkową robotę – ostatnio miałem pokazać staremu inżynierowi jak siesłupy liczy za podpis – paranoja.

witam. Już 5 lat jako mgr inż próbuję zdobyść praktykę, wszystko odrzucają, bo zął budowa, bo jest nie ten inżynier dla „bez ograniczeń”. Projektowe już mam a do wykonawczych liczy sie tylko cwaniactwo. Jak bym odpowiedznim ludziom dał w łapę to by mi podpisali dzienniczek praktyk, ale staram sie uczciwie podejść do sprawy. Nie rozumiem tego. I tak , tak zwany opiekun praktyki nie jest zazwyczaj przy praktykancie to jedynie figurant – zawsze tak jest – zawsze. Więc po co tworzyć bezsensowne prawo, żeby stara gwardia sięmiała dobrze i żyła z naszych składek????.bzdura – co oni innego robią jak tylko wymyślają bezsensowne pytania i zbirają składki – co???
myślę, że w kwestiach trechnicznych zagiąl bym nie jednego ale siedza stare purty i ściągają kasę bo inżynierowie to nie górnicy i nie wyjdą przed sejm z pałkami żeby mogli spokojnie wykonywać swój zawód, bez tych starych purtów co sądzą ze wszystko wiedzą. Jak chcę znać przepis prawa budowlanego to siegam do ksiażki, miałem to na studiach i po co się drugi raz tego uczyć. Lepiej włóżyć więcej kasy w uczelnie – czyż nie tak a nie mnożyc instytucji…. co wy na to…???

Witam,
Ja skończyłem Elektronikę oraz Automatykę i Robotykę – studia wyższe! Nie mogę uzyskać uprawnień budowlanych elektrycznych pełnych! Mogę się starać o uprawnienia ograniczone!! (!). Od 8 lat projektuję (również wykonując i uruchamiając) automatykę i instalacje bezpieczeństwa dla budynków kubaturowych – głównie projekty do realizacji na budowę. Płacę panom na emeryturze za podpisy, często nawet na projektach koncepcyjnych, przetargowych, wykonawczych i po wykonawczych!! Tego wymagają ode mnie Inspektorzy, Architekci czy Inwestor (różnie). Panowie podpisujący nie mają zielonego pojęcia co podpisują – po prostu nie znają się na automatyce czy instalacjach niskoprądowych (jak 95% osób z takimi uprawnieniami elektrycznymi czy telekomunikacyjnymi).

Trzymam kciuki za wprowadzeniem zmian …

Witam
Trochę kuriozalna staje się kwestia uprawnień budowlanych kiedy to np: posiadając uprawnienia drogowe i mostowe i budując obiekty mostowe wartości kilku milionów złotych o wiele bardziej złożonych w swojej konstrukcji i wykonaniu nie mogę wybudować sobie domu za 300 tysięcy złotych. Także wydaje mi się ze jest to trochę przerost formy nad treścią obiekty mostowe tak domek na działce nie …. i gdzie tu logika???

Tommy ok tylko prawda jest taka jak pisze w normie PN-ISO 129 nie powtarzać wymiarów więcej jak raz bez względu na liczbę rzutów to tak ma być !
rys techniczny budowlany to bydło wymiarowe !
dno i szambo ! biorę do ręki książkę właśnie do podstaw projektowania i co? szerokość fundamentów z wymiarowana 46 razy tego samego wymiaru 380mm
napisana przez jakiś doktorków ! Tylko jak szukałem tam wymiaru długościowego krokwi dachowej nie było! Projektowanie w czym w auto dziadzie? no wybaczcie ale przy dużym projekcie najwyżej palcem może sobie pogmerać.

Uprawnienia? gościu przerabiał komuś podpiwniczenie. Stary mgr nizinier, kupa ! stado czerwonych wymiarów jeden na drugim ale nie bo on ma bogate doświadczenie !
Po za tym pełne uprawnienia dla inżynierów
na grzyba mi robić mgr i dokształcać się pustą teorią !

Witam,
Zarówno aktualny stan prawny – sposób przyznawania uprawnień jest niedobry. Niestety równie niedobre będzie całkowite uwolnienie zawodu. W tym wypadku nie można stosować rozwiązań poprzez cięcie siekierą. Pomysł uwolnienia można zrealizować, ale musi za tym iść cos więcej niż tylko egzamin przeprowadzany na uczelni…. A dopóki dobre i mądre kształcenie na uczelni nie jest premiowane przez System -> cała para idzie w naukowość, to nie ma szans aby jakość absolwentów (ok niech będzie 98%) uprawniała ich do czegokolwiek. Z bólem serca muszę przyznać, iż 2-3 lata w biurze to absolutne minimum i nie ma możliwości aby zdobyć tą wiedzę na uczelni, nawet nie wiem jak dobrej i przej jak najlepszego studenta. Kończąc wypowiedż.. student budownictwa wykonuje przez okres studiów po jednym projekcie z danej dziedziny. Projekty te zawierają po kilka (albo i nie) rysunków (przewymiarowane za to są obliczenia). W sumie około 12-15 projektów i do 100 rysunków. Duży projekt ma rysunków kilkaset. W tym zawodzie system czeladniczy naprawdę ma usadnienie. Z poważaniem
Stary pryk.

Kozak2, a popracowałeś już trochę? Czy tylko tak sobie piszesz co myślisz? Ile budów pociągnąłeś jako inżynier budowy? Ile budynków zaprojektowałeś? Ja coś widzę, że nie halo w temacie.

można być teoretykiem i wiedzę teoretyczną przełożyć na praktyczną bez tyrania trzech lat w obozie „arcymistrzów”. Takie jest moje zdanie!!

JA jestem za zlikwidowaniem uprawnień. Argumenty:
– uwolni się zawód, będzie większa konkurencja będzie większa jakość. Nie zgadzam się, że absolwent „nic nie wie” o budowaniu i projektowaniu a nawet jest coś takiego jak odbiór budowy i wtedy np jakiś arcymistrz zobaczy czy to (budynek,konstrukcja) będzie się trzymać. Wracając do tego, że studia „niczego” nie uczą – to gówno prawda uczą tylko trzeba się sumiennie uczyć a nie liczyć na jakiś fart a po za tym jest wiele prasy branżowej i to wartościowej no i jeszcze: jak student jest ambitny to i poczyta o jakiś nowościach, dowie się czegoś i zdobyte informacje przeanalizuje pod kątem stosowalności i ryzyka swojej odpowiedzialności a nie jak te stare dziatki jak np. „ojrokody” wchodzą to wielce zbulwersowany, że musi coś nowego do swojego starego łba wbić. Ale co tu będę się rozpisywał-lobby arcyinżynierów i tak łatwo koryta nie rzuci. Kierownik na budowie i tak nic nie robi (jak jest na budowie to tylko przeszkadza i czepia się B** wie czego) całą robotę zrzuca się na inżynierów budowy (na ogół nie mają uprawnień tylko zapierdzielają na nie za marne grosze.
– inwestor sam zadecyduje komu zaufać w projektowaniu i wykonawstwie
-….. szkoda słów i tak tylko emigracja bo nie będę pracował za 1800 netto a jak coś źle na budowie to kierownik ochrzan dostanie? NIE powie, że głupi studencina spierdolił (a nie powie, że ten głupi studencina od początku mówił, że coś nie halo)
– uczcie się języków obcych, na politechnikach ambitni raczej już czasu nie znajdują na ich naukę bo mają i tak w ch** roboty.

Izby tak- dbaja o nasze interesy, ale niech beda nieobowiązkowe. Wtedy bedą o coś dbali. Nie tylko o bilansowanie budżetu. Kasa za darmo bez wysiłku. Tutaj Izba Inżynierów zrobiła dobry krok. W ramach składki masz dostęp do wszystkich norm. Niech wrócą uprawnienia państwowe i niech równocześnie nadaje je też izba. Zobaczymy co się bardziej sprawdzi.

Tak jak w przypadku taksówkarzy, protestują tylko ci którzy już mają uprawnienia. W wielu wypadkach za psie pieniądze zatrudniają młodych inżynierów, a sami żyją z „pieczątki”. Młodzi teraz często są zdolniejsi i po prostu lepsi od starych „doswiadczonych”, a do emerytury trzeba jakoś dociągnąć. W średniowieczu też były ograniczenia, czeladnicy itp. dla szewców, murarzy, … , co dzisiaj wydaje się śmieszne

Uprawnienia?OK. Ale..
– zlikwidować izby (kuriozalne że nie mogę się sam ubezpieczyć!)
– przywrócić inżynierom pełne uprawnienia!!!
– praktyka bez zmian.

Na stronie gov niema nic na ten temat więc skąd ta informacja? No ale wg mnie powinno to zostać w takiej formie w jakiej jest, dlatego że studenci po studiach nie mają BLADEGO pojęcia jak wygląda projektowanie czy praca na budowie. Są kompletnie nie przygotowani! Żeby nie było, sam dopiero co skończyłem Politechnikę, dopiero przymierzam się do założenia książeczki praktyk. Jednak od 2 lat pracuje nazwijmy to w zawodzie i jak to ktoś mądry kiedyś powiedział „Wiem, że nic nie wiem”. Jeden egzamin przeprowadzony na uczelni przez ludzi którzy na budowie byli chyba tylko i wyłącznie swojego własnego domu jest czymś niedorzecznym. Co do jednego z wcześniejszych wpisów popieram żeby uprawnienia ograniczone zostały udostępnione dla ludzi po technikum, aczkolwiek przy zostawieniu dzisiejszych wymagań! Mam nadzieję że ktoś mądry wybije ten debilny pomysł z głów naszych kochanych polityków bo to się skończy tragedią.

Zlikwidować wszystkie uprawnienia. Niech się zawali kilka budynków i ludzie pojmą wreszcie, że architekt nie zna się na konstrukcji, a kierownik budowy (po budownictwie) nie posiada wiedzy elektryka. Co z tego, że mamy uprawnienia skoro ich zakres jest niejasny. Panie Ministrze, trzeba uprościć system uprawnień, ale przede wszystkim trzeba sprecyzować ich zakres, bo obecnie mamy anarchię na rynku budowlanym pomimo trudnego dostępu do zawodu.

Do mgr inż: chyba Cię pogrzało!! 10-15 lat praktyki?! Pewnie się obawiasz konkurencji, żebyś do emerytury spokojnie doczekał… A Ty jak te uprawnienia zdobywałeś niby? Po 2 latach lewej praktyki czy z urzędu za starych czasów po skończeniu studiów? Nie twierdzę, że uprawnienia nie są potrzebne, ale nie przesadzaj. A już na pewno jest krzywdzące możliwość zdobycia ograniczonych uprawnień (do 1000m3 kubatury, 6m rozpiętości konstrukcyjnej, itp.) przez wykształconych inżynierów budownictwa. To przecież tylko dom (może ciut większy niż normalnie) można z tymi ograniczeniami wybudować… A sens istnienia średnich szkół technicznych w tym kierunku mija się z celem. Sam skończyłem TB w 1999r i teraz żałuję, że od razu nie założyłem książki praktyk. Dzisiaj miałbym uprawnienia, niestety przez różne przeciwności losu nie skończyłem studiów i zostałem z niczym – no cóż, mój błąd. Tylko że dzisiaj brakuje uprawnionych osób do prowadzenia prostych budów i nie ma komu nadzorować pseudo wykonawców budowlanych, bo mgr inż z uprawnieniami bierze za budowę 2-3 tys zł i ma głęboko w d…e co się na niej dzieje. Brak w Polsce średniego szczebla do nadzorowania robót nieskomplikowanych, prostych. Takie uprawnienia powinni móc zdobyć osoby ze średnim technicznym wykształceniem budowlanym (technicy budownictwa) z tytułem np. budowniczego (jak kiedyś było) a inżynier powinien móc zdobyć uprawnienia bez ograniczeń. Mówię tu tylko o uprawnieniach wykonawczych, bo kwestie projektowe pozostawiłbym w niemal niezmienionej formie, jednak dodatkowo wydłużyłbym praktykę dla konstruktorów na budowie (a już na pewno wymusił konieczność jej odbycia a nie załatwiania na lewo) gdyż jak czasami widzę jak niektórzy „konstruktorzy” projektują to mnie krew zalewa… Coś powinno w tym kierunku drgnąć, bo jak tak dalej będzie, to dopiero spadnie poziom świadczonych usług. Moja propozycja, to przywrócenie uprawnień wykonawczych technikom budownictwa (ograniczonych) oraz nadanie uprawnień bez ograniczeń inżynierom. Do zdobycia uprawnień projektowych dodałbym przynajmniej 2 lata praktyki wykonawczej lub najpierw nadawanie uprawnień wykonawczych i dopiero projektowych – przynajmniej konstruktor będzie miał względne pojęcie co projektuje i jak to wykonać…

Myślę, że uprawnienia budowlane są potrzebne. Posiadana wiedza i umiejętności winny być weryfikowane. Test pisemny i egzamin ustny – spełniają wymagania z zakresu znajmości wiedzy i sztuki budowlanej. Obecne czasy wymagają nie tylko wiedzy praktycznej, jak również znajmości gamy przepisów. Idąc myslą niektórych uczestników formum, należałoby zlikwidować: testy na prawo jazdy, testy egzaminacyjne w szkołach itp…
Samo odbycie praktyki w obecnych czasach – nie jest łatwe. Być może należy wydłużyć ich czas. Obecnie najwięcej budów to domki jednorodzinne, drobne pawilony usługowe… Gdzie i na jakim poziomie skomplikowania obiektu ma się nauczyć przyszły kieronik budowy lub projektant?.
Nawiazując do dawniejszych czasów – po 1975 r. uprawnienia były nadawane w różny sposób i różnym osobom np. inż mechanik, odlewnik zdobywał uprawnienia gazowe, cieplne i wod-kan. Prowadzone były zeszyty, w zakładach pracy w działach technicznych też zbobywali uprawnienia.
Być może ich zasadność należy zweryfikować – jednakże prawo nie działa wstecz, a szkoda…

Porównanie do prawa jazdy – bezsensowne. Na studiach budowlanych zdaje się ok 30 egzaminów, a nie jeden … Poza tym nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie robił robót, o których nie ma pojęcia, bo przecież każdy sąd może go skazać na pokrycie szkód.
Każdy młody budowlaniec wie, że powinien mieć kogoś bardziej doświadczonego za mistrza, a samodzielną pracę podejmie, kiedy poczuje sie na siłach dokładnie tak samo, jak dziecko wie, kiedy ma zacząć chodzić i mówić – jak się nauczy. Uprawnienia i izby są do tego zupełnie niepotrzebne – pełnią role urzędniczego aparatu ucisku i jako takie są hamulcem rozwoju Polski.

myślę, że (ponieważ będzie dużo ludzi „bezrobotnych” wśród kończących szkoły) trzeba będzie przydzielać tytuły inż. i arch. za „darmo” – bez skończenia uczelni – to tak w kontekście tego że uprawnienia trzeba „znieść” – no bo przecież – po co one są w ogóle?
po co te uprawnienia?,
przecież można skończyć studia i otworzyć działalność i udawać „biuro projektowe” czy „biuro architektoniczne” (przecież teraz tylu jest naiwnych ludzi, którzy „podbiją pieczątkę” nie zagladajac do tego co taki „projektant” bez uprawnień „naskrobał bo liczy sie dla niego te żałosne 300-500zł do emeryturki).
Pewnie… dajcie za darmo wszystko ludziom… może mechanikowi samochodowemu się przyśni lub będzie wydawało (bez żadnego egzaminu, żadnych – jak to było, „obostrzeń” i robienia niby „pod górkę”, że może otworzyć działalność typu „biuro projektów” lub „pracownia architektoniczna” i będzie „świadczyć usługi” – projektowanie domów itp – no przeciez Kowalski przeciętny szuka za pół ceny projektów czy „wykonawców” projektu czy „kierowników na budowie” po kosztach bo: „w urzędzie mu tylko przeszkadzają z wydaniem pozwolenia na budowe”, czy – jak mówią – niedouczeni i bez uprawnień architekci mający swoją „działalność, latający po „pieczątki” do starych „zgredów” którym już wszystko jedno – bo pożyje jeszcze moze z 5-10lat (kto to wie?) na emeryturze dorabiających do emeryturki – „co ta pani w urzędzie k…wa chce znowu ode mnie, przecież ja skończyłem architekture to się przecież znam!”).
Na psy schodzicie!
Skończą się inspektorzy od nadzoru w inspektoracie, kontrole obowiązkowe, pozwolenia na budowę, uprawnienia, staż, praktyki, egzaminy itp a zacznie sie syf.
już jest syf bo byle jaki absolwent może po ukończeniu studiów „otworzyć” swoje biuro projektów i hałę ludziom wciskać… do tego emeryci czy prawie emeryci „podpisują” za 300zł tzw. „projekty”!!!!! potem się dziwicie że jakość projektów jest żenująca – zróbcie z tym porządek!!!!!!! nie po to człowiek kończył studia, „robił” staż (czasem dość długo) i zdawał egzamin na uprawnienia żeby teraz przyglądać się temu co się dzieje na rynku – szlag trafia jak na to się patrzy! zero powagi i respektu, szacunku itp. robicie syf w tym kraju na wlasne życzenie!!!! może zlikwidujecie uczelnie – bo po co one sa skoro kształcą bezrobotnych (w naszym kraju ludzie z wiedzą nie są potrzebni), zlikwidujcie egzaminy na uprawnienia!

trzeba koniecznie ograniczyć dostep do mozliwości wykonania uprawnień i odbycia stazu.
na uprawnienia trzeba zapracować a nie odbębnić po znajomości staż, wykuć pytania i odpowiedzi i zdać egzamin. co najmniej 10-15lat (staż) musi odbyc potencjalny absolwent studiów archit. czy budownictwa zanim zostanie dopuszczony do egzaminów do tego praktyka i jej zakres musi być starannnie zweryfikowana. teraz kształci się imbecylów i wy im chcecie dać za darmo uprawnienia? hahahahah zobaczcie co projektują dziaj „architekci”? babole i bzdury. najpierw nauka i to solidna! potem staż i to dobitny i solidny – min. 10lat a potem uprawnienia. tyle w temacie.

jakoś w Niemczech nie mają tych kretyńskich egazminów na uprawnienia. Dostają je po odbębnieniu praktyki. Czy w z wiązku z tym że w Niemczech nie katują egzaminami mają tam gorszych architektów??? w Pl to kwestia pieniążków 1500 z nic piechotą nie chodzi…

Mam pomysł zlikwidujmy rząd ten teraz to banda idiotów, którzy przez takie posunięcia myślą że zwiększy się satystyka, my jesteśmy dla nich tylko zbiorem słupków

Należało by także zlikwidować warunek przynależności do Izby jako konieczny do zatwierdzenia opracowanego projektu. Nie może być tak, że ktoś kto posiada uprawnienia do projektowania bez ograniczeń, nie może pracować, bo nie należy do jakiejś tam izby. Nie mówię, że należy izby budowlane zlikwidować, ale o tym, że przynależność do nich powinna być całkowicie dobrowolna. Kwestię ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej opracowujący projekt powinien uregulować we własnym zakresie (oczywiście to powinno być obowiązkowe), nie korzystając jednak z pośrednictwa żadnej izby. Obecnie kierownictwa izb podnoszą ten temat jako uzasadnienie dla istnienia izb. Jednak warunki ubezpieczenia proponowane przez izby są bardzo niekorzystne (zbyt wysokie składki przy zbyt niskich kwotach ubezpieczenia). Jeżeli już mowa o izbach – należy stwierdzić, że na danym terenie mogłyby działać różne izby o jednakowym statusie prawnym w celu poprawy jakości działania na rzecz swoich członków poprzez wzajemną konkurencję. Obecny stan prawny jest jaskrawo sprzeczny z Konstytucją.

Nie za trudne Panie inż elektryk. Tylko mnie ogarnia śmiech jak widzę, jak branżyści w tym inż elektrycy nie potrafią się zgrać z resztą branżystów. Czy Pan wie co to BIM chociaż? Nie napisałem żeby otworzyć na całym froncie młodym dostęp. Naucz się Pan czytać ze zrozumieniem.
Pozdrawiam

Zlikwidować izby i zlikwidować głupie uprawnienia budowlane z ograniczeniem i bez ograniczeń.
Ponadto jak moze otrzymac uprwnienia w zakresie dróg budowlaniec ogolny a drogowiec nie noze otrzymac uprawnien budowlanych ogolnych .
Gdzie wyuczone zawody. np. gornik po AGH ,rolnik po Akademii Rolniczej otzrymuje uprawnienia budowlane -gdize logika gdzie izba

Jak jesteście wszyscy takimi znakomitymi inżynierami to zróbcie sobie uprawnienia. Za trudne dla Was? Tak myślałem.

W polsce nie nalezy dokonywac takich deregulacji bo 1 z brzegu absolwent zacznie robic projekty za 1000 zł kazdy byle starczyło na fajki i piwo, opamietajcie sie.

Błąd logiczny.

Po pierwsze, absolwent polskiej uczelni nie będzie w stanie sporządzić projektu budowlanego (bo tego na polskich uczelniach nie uczą).

Po drugie, już teraz członkowie izb robią projekty za kwoty niewiele wyższe, niż wymieniłeś.

Kiedyś zastanawiałem się, jak to możliwe, że ci ludzie jeszcze z głodu nie powymierali… Ale kolega mi wytłumaczył: Otóż, jeżeli ktoś pracuje na etacie w budżetówce (np. na uczelni) a do tego zasiada w izbie, to ma stały dochód na niezłym poziomie. W „pracy” ma mnóstwo wolnego czasu, nie musi płacić ZUS-u, nie musi wynajmować biura, a często ma nawet darmową „siłę roboczą” w postaci studentów. Jeżeli taka osoba w miesiącu zrobi „na boku” (rękoma studentów albo absolwentów zmuszonych do odbycia praktyki) powiedzmy trzy projekty po tysiąc złotych, to ma fajny dodatek do pensji.

Dlatego kartel „okopał się” w izbach i blokuje konkurencji dostęp do rynku. Dzięki swojej pozycji mogą żyć na cudzy koszt, pobierać haracze za prawo do wykonywania zawodu i minimalizować koszty własne.

Tyle w temacie.

Witam, czytam wasze wypociny i jestem zdumiony! Dlaczego nie dać możliwości młodym ludziom po studiach pracy bez uprawnień na stanowiskach kierowników robót pewnych fragmentów budowy, czy projektowania domków, o prostych schematach statycznych. Powiem jedno skończyłem studia na PWR studiowałem zaocznie pracowałem w tym czasie w paru biurach projektowych i nie oni mnie uczyli Panowie projektanci z 20 letnim stażem, lecz ja to robiłem. Eurokody czarna magia dla inż. z epoki PRL. Kierownicy budów co nie potrafią złożyć papierów na pozwolenie na użytkowanie. Któryś z przedmówców wypowiedział się że mała kasa jest z projektowania w tej branży, ale kto jest temu winien. Wy PANOWIE I PANIE!!! Wy robicie sami sobie ten syf. Jestem za tym, aby była możliwość dostępu młodych inż do sporządzania bez uprawnień projektów oczywiście o małych gabarytach do 1,5 tys m3. Ale pod jednym warunkiem że będzie sprawdzający, który przejmie część odpowiedzialności za to dzieło. A i jeszcze jedno Panowie szlachta, ile podpisywaliście projektów, których nie sporządziliście? Koryta wam nikt nie zabierze, bo w PL jest dużo do roboty! Trzeba się jednoczyć otwierać porządne biura, zakłady budowlane, a nie być na garnuszku zachodnich koncernów!
Pozdrawiam

[…Jestem za tym, aby była możliwość dostępu młodych inż do sporządzania bez uprawnień projektów oczywiście o małych gabarytach do 1,5 tys m3. Ale pod jednym warunkiem że będzie sprawdzający, który przejmie część odpowiedzialności za to dzieło. …]

A w czym niby zmieniałoby to obecną sytuację ?
Przecież dziś też możesz projektować takie obiekty bez uprawnień. Pod warunkiem, że ktoś z uprawnieniami ten projekt podpisze…

zlikwidowac przede wszystkim piib- cala ta instytucja to wielkie nieporozumienie.
w niczym nie pomagaja, wymyslaja z ograniczeniem bez ograniczenia, branie pieniadzy za nic wzamian nic nie dajac

Już widzę egazmin po studiach, w dziedzinie projektowania linii energetycznej 400kV.
„Leśne dziadki” z komisji egazminacyjnych też nie zaprojektowały w większości niczego ponad 1kV.

Pusty śmiech.

Mam tylko jedno pytanie – czy napewno do wykonania pomiaru skuteczności wentylacji niezbędne są uprawnienia budowlane ?
Od lat wykonuję pomiary zapylenia ,stężenia substancji chemicznych na stanowiskach pracy i po stwierdzeniu przekroczeń NDS /najwyższych dopuszczalnych stężeń / sprawdzałałam przy okazji czy spełniony jest warunek zalecanej krotności wymian powietrza w pomieszczeniu .Jeżeli ktoś nie wie naczym to polega to objaśniam.Mierzy się ilość powietrza nawiewanego /wydajność nawiewu/ i ilość powietrza wywiewanego /wydajność wywiewu/oraz kubaturę pomieszczenia i wylicza się krotność wymian .Czy do takich pomiarów napewno niezbędne są uprawnienia budowlane lub kominiarskie ??????

cytat z sieci:
„W USA nadzór wykonawstwa robót mogą pełnić wyłącznie osoby z uprawnieniami P.E. (profesjonalny inżynier). Z urzędu nadzór jest dodatkowo prowadzony przez pracowników Rządu Stanowego posiadających uprawnienia inżynierów P.E. w stanie, na którego terenie prowadzone są prace. Uprawnienia P.E. może otrzymać każdy inżynier, obywatel USA lub innego państwa mający pozwolenie na stały pobyt w USA, o ile zda wymagane egzaminy. Aby być dopuszczonym do egzaminu P.E. należy najpierw zdać egzamin ze wszystkich przedmiotów technicznych (teoria) i otrzymać tytuł E.I.T. (inżynier w teorii), a następnie przepracować 5 lat w swoim zawodzie. Egzamin E.I.T. jest taki sam we wszystkich 50 stanach i jest wzajemnie honorowany przez ich Rządy. Jest to egzamin federalny, natomiast egzamin P.E. ma inny program w każdym Rządzie na szczeblu stanu. Wiedzę praktyczną należy zdawać oddzielnie w każdym stanie. Uprawnienia wydawane przez poszczególne stany nie są ważne w innym stanie. Podobnych uprawnień budowlanych wymaga się także do robót projektowych.”

Panie i Panowie, kwestia uprawnień budowlanych zawsze będzie kwestią sporną, jednakże należałoby się zastanowić co One nam dają a co zabierają? Oczywiście zabierają osobom niewykształconym w danym zawodzie możliwości rozwoju. Nie jest tajemnicą, że przekręty które tu przytaczacie są na porządku dziennym, temu zaprzeczać nie będę. Ale żeby pracować w zawodzie projektanta czy to konstrukcji czy jakichkolwiek instalacji trzeba mieć jakąś wiedzę na ten temat. Nie przeczę, że są ludzie którzy bez studiów wiedzą więcej niż Ci po studiach. Ale biorąc pod uwagę uśrednione wartości, obawiam się, że jednak większość świeżo upieczonych absolwentów uczelni wyższych po inżynierii środowiska, elektrotechnice czy budownictwie będzie na temat pracy w swoich sektorach wiedziała więcej niż student np mechaniki i budowy maszyn o procesie budowlanym czy sanitarnym i odwrotnie! W takim układzie studiowanie budownictwa czy inżynierii środowiska nie ma żadnego sensu. Przynajmniej w takim kraju jak Polska, pojawiło by się miliony samozwańczych inżynierów o zerowych kompetencjach. Jak ktoś czuje, że skończył niestety studia nieadekwatne do zawodu który wykonuje, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby się przekwalifikować i uprawnienia zdobyć po odpowiedniej praktyce. Za granicą uprawnień nie ma – ok. Za to studia są płatne i im więcej ktoś zapłaci tym piękniejszy dyplom ma.
Ludzkie współczucie jak kogoś nie stać, ale w Polsce to i tak zdecydowanie tańsze niż za granicą. Jak się komuś nie podoba zawsze może wyjechać. Pozdrawiam

Magda- Bardzo ciekawe spostrzeżenie. Muszę się z Tobą zgodzić. Tylko bądź świadoma tego że to jest droga do kariery a co za tym idzie większych pieniędzy i władzy. A im szybciej ktoś zdobędzie uprawnienia tym szybciej osiągnie upragniony cel i nie ważne że nic nie umie- jak to mówi mój kolega nota bene mgr inż jak zdawał na uprawnienia- „…jak będzie trzeba to się douczę…”,zdobył uprawnienia a jest dalej zielony jak był bezpośrednio po studiach. To jest właśnie przykład podejścia ogółu absolwentów może z małymi wyjątkami. W tej chwili egzamin na uprawnienia to jest złożony z przepisów prawnych i praktycznie nic poza tym a powinien się składać i z przepisów ale także z pytań związanych typowo z budowaniem ponieważ mając już uprawnienia nie sposób się już nauczyć większości rzeczy które odbywają się na budowie ponieważ kierownik robót bądź kierownik budowy nie ma obowiązku brać udziału w procesie technologicznym poszczególnego asortymentu, od tego jest majster i podlegli mu robotnicy.

W społeczeństwie obywatelskim, w którym osoba podejmująca się działalności w danym sektorze zdaje sobie sprawę z odpowiedzialności, jaką na siebie bierze ten problem nie powinien w ogóle istnieć.
Po 8 latach praktyki w zawodzie architekta (jako asystent nadzorowany przez kolegę z uprawnieniami) i po kilkudziesięciu wykonanych projektach budowlanych oraz kilku wykonawczych zaczynam dopiero rozważać możliwość zdobycia uprawnień i rozpoczęcia samodzielnej pracy. Wcześniej nie czułam się kompetentna.
Chyba to oczywiste, że jakość oferowanych usług zależy od indywidualnych cech usługodawcy takich jak uczciwość, rzetelność, wiedza i dociekliwość, a nie od papierka. Przede wszystkim właśnie uczciwości oczekuję od osób wykonujących odpowiedzialne zawody. A, niestety, w Polsce architektów na starcie uczy się kombinatorstwa, każąc im wykazywać i dokumentować w rzeczywistości często nie odbyte praktyki na budowie. Zainteresowani wiedzą, że nikt na cały etat architekta na budowie nie potrzebuje. Tak więc droga do ZAWODU ZAUFANIA PUBLICZNEGO prowadzi przez fikcyjne zatrudnienie i nie mające nic wspólnego z rzeczywistością zapisy w książce praktyk.
PRAKTYKA moim zdaniem powinna być naturalnym etapem zdobywania doświadczenia w zawodzie, ale ta prawdziwa: w przypadku architekta to praktyka projektowa obejmująca również rozsądną ilość godzin nadzoru autorskiego na budowie.
Co do egzaminów: dla niektórych to niestety jedyna szansa dowiedzenia się, że pewne regulacje prawne w ogóle istnieją. Jeśli zdarza się, że ktoś w ciągu 3 lat projektowania nie dowiedział się, że plac zabaw nie może stać w dowolnej odległości od okien budynków mieszkalnych, to jaka to była praktyka? I czyja to jest wina?
Tego nie naprawią żadne pomysły związane z egzaminowaniem. Po prostu wszyscy musimy się starać być odpowiedzialni, dociekliwi i uczciwi, a przede wszystkim nieleniwi! Po to są przepisy i książki żeby je czytać i w dodatku (chociaż to trudne) ze zrozumieniem oraz bez przymusu.
Pozdrawiam

jeszcze jedno chciałem dodać a mianowicie to jeżeli nie będzie uprawnień to inżynier nie ważne czy z doświadczeniem czy bez będzie zarabiał nieporównywalnie mniej od tego co dzisiaj może zarobić.

Uprawnienia powinny pozostać tylko inżynier bez tytułu magistra powinien mieć możliwość uzyskania uprawnień bez ograniczeń do kierowania robotami. Uważam jednakowoż iż praktyka zawodowa powinna się zwiększyć do 3 lat zarówno mgr jak i inżynierom. To jest tylko moja subiektywna ocena rzeczywistości z którą przez 10 lat pracy w zawodzie dane mi było się spotkać. Dwa lata to za mało a żeby można było prowadzić budowę bez popełniania merytorycznych błędów zarówno w organizacji przedsięwzięcia jak również od strony czysto technicznej co wiąże się bezpośrednio z kosztami.Z moich obserwacji wynika że co 10-15 absolwent z tytułem mgrinż bądź inż nadaje się na budowę. Sednem mojej wypowiedzi jest pełna weryfikacja wiedzy potrzebnej na budowie przy egzaminie na uprawnienia oczywiście do kierowania.

Mechanik – myślę, że nie rozumiesz istoty znaczenia uprawnień budowlanych. Pojęcie „kocioł” w rozumieniu przepisów prawa budowlanego jest urządzeniem, a nie obiektem…Projektowanie lub kierowanie robotami budowlanymi w specjalności sieci, instalacji i urządzeń cieplnych, wentylacyjnych, gazowych, wodociagowych i kanalizacyjnych ma odnniesienie do przepisów Prawa budowlanego. Ponadto istnieją przepisy Prawa energetycznego, a kontretnie rozporządzenie MG,P i PS z dnia 28.04.2003 r.(Dz. U Nr 89, poz. 828), które reguluję sprawę uprawnień energetycznych – polecam do zapoznania się z ich treścią. Osoba posiadająca tego rodzaju uprawnienia w szczególności może kierować montażem urządzeń i instalacji cieplnych o mocy pow. 50kW. Przytaczany inżynier sanitarny, posiadający uprawnienia budowlane (wykonawcze) nie może obsługiwać, remontować, konserwować, montować urządzenia cieplnego o w/w mocy, nie posiadając uprawnień energetycznych (grupa 2). Ponadto należy stwierdzić,że inżynieria środowiska jest kierunkiem pokrewnym budownictwa. Politechnika Gdańska – wydział mechaniczny kojarzy mi się z wybitną postacią, Polskiej szkoły wentylacji – prof. Wiktorem Wasilukiem. Dlatego, przytoczyłemw w szczególności ten przykład.

Projektant

Nigdzie wyżej nie twierdziłem, że inżynieria środowiska jest równorzędnym kierunkiem w stosunku do mechaniki i budowy maszyn a twierdziłem jedynie iż spora część przedmiotów pokrywa się podczas studiów inżynierskich na obu kierunkach.

Dodam również, że przytoczony przez Ciebie przykład specjalności związanej z wentylacją i klimatyzacją na Politechnice Gdańskiej to nie żaden wyjątek ponieważ można spotkać podobne specjalności na kierunkach mechanicznych innych uczelni – pierwszy lepszy przykład – Politechnika Poznańska i specjalność Technika Cieplna.

Ponadto nie pisałem iż mechanik zaprojektuje sieć wodociągową, gazową itd – tak w ogóle odsyłam do dokładniejszej analizy moich wypowiedzi ponieważ piszę o uprawnieniach pod kątem wykonawczym a nie projektowym. Twierdzisz, że rola inżynieria sanitarnego nie polega na zaprojektowaniu kotła ale tylko osoba po takim kierunku może kierować budową tego rodzaju obiektu. Natomiast osoby po kierunkach mechanicznych w specjalnościach związanych z konstruowaniem i eksploatacją wyżej wspomnianych urządzeń nie mają prawa do ubiegania się choćby o ograniczony zakres uprawnień. Gdzie tu sens?

DO wiadomości mechanika!.

Myślę, że masz Pan rozdwojenie jaźni!. Twierdzenie, że kierunek „mechanika i budowa maszyn” jest niemal tożsamy z „inżynierią środowiska” jest czystą bzdurą i nieporozumieniem. Należy podkreslić, że w obu kierunkach występują różne specjalności. Inna jest inżynieria gazownicza na AGH i na Politechnice Warszawskiej. AGH kształci pod kątem wydobywania gazu, natomiast PW pod kątem magazynowania i dystrybucji. Nie zgodzę się z twierdzeniem, że „inż. mechanik” zaprojektuje sieć wodociągową, kanalizacyjną, sieć gazową, instalację uzdatniania wody, oczyszczania ścieków, centralnego ogrzewania – ponieważ na tych studiach poprostu tego zakresu nie UCZĄ. Są wyjątki, jak: Politechnika Gdańska – Wydział Mechaniczny, specj. wentylacja i klimatyzacja, Politechnika Warszawska MEL, specj. wentylacja i klimatyzacja, gdzie można się wiele nauczyć z tematyki „wentylacji i klimatyzacji”. Być może po tych specj. należałoby umożliwić uzyskanie uprawnień bud. z zakresu wentylacji i klimatyzacji.?. Rolą inżyniera sanitarnego nie jest zaprojektowanie np. kotła gazowego, klimakonwektora, splita, agregatu wody lodowej, centrali wentylacyjnej itp. lecz umiejętność doboru i wykorzystania przedmiotowych urządzeń w funcjonowaniu całej instalacji dla danego obiektu budowlanego!!!.

„Sednem sprawy w uprawnieniach budowlanych jest ich ZAKRES regulowany Rozporządzeniem…”

Oraz wymagane wykształcenie, które według mnie jest zdecydowanie przesadzone. Inżynier budownictwa (bez tytułu magistra) powinien mieć możliwość ubiegania się o uprawnienia wykonawcze bez ograniczeń.

Od tych zmian Ministerstwo Infrastruktury powinno zacząć deregulacje z zachowaniem wymaganej praktyki, nie wyobrażam sobie projektanta czy kierownika który nie był nigdy na budowie.

Ministerstwo Infrastruktury to jest bastion korporacji Architektów i Inżynierów więc nie sądzę by wypracowali korzystne dla młodych rozwiązania.

Sednem sprawy w uprawnieniach budowlanych jest ich ZAKRES regulowany Rozporządzeniem…

Obecne rozwiązania dyskryminują młodych ponieważ „stare” uprawnienia mają szerszy zakres niż obecnie wydawane.

Cytuje pytanie i odp. jakie zadałem dziś na czacie z Jarosławem Gowinem

„Czy Rząd planuje zderegulować zawody zaufania publicznego takie jak Kierownik budowy , Projektant?”

„Panie Krzysztofie, z całym szacunkiem, ale ani kierownik budowy, ani projektant, to nie są zawody zaufania publicznego. Możliwości ich deregulacji analizujemy teraz z ekspertami z ministerstwa infrastruktury.”

Panowie powyżej, nie kłućta się 😉 rynek sam wyszlifuje dobre praktyki jak zniosą obligatoryjność uprawnień, na pewno uprawnienia jako dobrowolne certyfikaty będące zaświadczeniem kompetencji pozostaną, a może powinna pojawić się konkurencja w postaci niezależnej izby bis? a może po zdobyciu dyplomu człowiek powinien terminować kilka lat i wracać na uczelnię na ostateczny egzamin potwierdzający przygotowanie do zawodu, ale bez izby w tym przypadku? Jakby nie było, branża nie przyjmie wolnej amerykanki, zwłaszcza dla obiektów bardziej skomplikowanych niż bliźniak z maxa budowanych przez „ekipę od szwagra” z praktyki wiem że obecnie mimo iż uprawnienia konstrukcyjne wymagane są jedynie od KB (no chyba że KB jest fachman z innej niż konstrukcyjna branży, to należy powołać osobnego KR konstrukcyjnych) to na obiektach w stylu elektrownie, cementownie ogólnie ciężka przemysłówka (tam się obracam), każdy wykonawca musi mieć kierownika robót z uprawnieniami bo inaczej na budowę nie wejdzie i są to zapisy kontraktowe (w Polsce, na zachodzie jest z goła odmienni KR są koledzy nie będący nawet formalnie budowlańcami), a ten stan rzeczy jeszcze długo się nie zmieni, także w tyłek dostaną jedynie koledzy od „podpisywania domków” choć i tu wątpię bo branża ubezpieczeniowa może szybko zweryfikować pomysły rządowe, wyceniając po prostu ubezpieczenie takiego obiektu drożej jako mniej pewnego od strony nośności elementów konstrukcyjnych, co finalnie przełoży się na wartość takiego obiektu, więc nikt raczej nie będzie oszczędzał kilku tysi w procesie budowy wiedząc że przez to jego dom może być później relatywnie mniej wart.

„W pierwszej swojej wypowiedzi napisałem, że jesteś dla mnie synonimem betonu, stawiającego idiotyczne przeszkody ludziom w ich dążeniu do spełnienia celów zawodowych i kariery i nadal to podtrzymuję. Popierając beton sam się nim stajesz. Sam przyznajesz, że na Inżynierii Środowiska nie ma praktycznie żadnej nauki o gazownictwie a mimo to nawołujesz do podejmowania kilkuletnich studiów aby tylko zdobyć papier. Papier, który decyzją betonu jest wymagany i już. Dyskusja tutaj co prawda toczy się wokół projektu zniesienia uprawnień budowlanych ale ja jak i wiele innych osób tutaj nie jestem im przeciwny. Uprawnienia TAK, ale kretyńskie wymogi dopuszczające do egzaminu NIE, wypadałoby się również przyjrzeć pracy tych izb. To jest skończony absurd, że uprawnienia bez ograniczeń w zakresie instalacji i urządzeń cieplnych, czy gazowych… może zdobyć absolwent Inżynierii Środowiska a absolwent Energetyki już nie…a co najwyżej w ograniczonym zakresie. Takie absurdy należy zwalczać.”

Do mechanika
Widzisz problem jest w tym ,że tak naprawdę nie poznałeś mojego zdania na temat uprawnień,właśnie tej kwestii którą ja cytuje wyżej, po Tobie.Ja nawoływałem do uczciwego podejścia do sprawy,czyli jak wszyscy muszą spełnić dane wymagania-to wszyscy!Co nie znaczy ,że jestem synonimem betonu-nie bronie Izb,ani całego tego systemu,ale też nie wdawałem się w negowanie.Po prostu nawoływałem do pełnej uczciwości i sumienności.
Teraz „mechaniku” poznaj moje zdanie na temat który cytuje tutaj po Tobie.
W pełni zgadzam się i popieram to co napisałeś-ja także jestem przeciw kretyńskim wymogom dopuszczającym do egzaminu!To rodzi totalną patologię i w ogóle nie gwarantuje że dany obywatel, który przyniósł wymaganą księgę wypełnioną dwuletnimi wpisami,coś potrafi.Tak naprawdę życie(budowa) natychmiast weryfikuje nasze być ,albo nie być w zawodzie.Później praktyka,praktyka,praktyka i ciągłe uczenie się,doskonalenie,doszkalanie…

rincon78
Po pierwsze nie jesteś odpowiednią osobą aby nauczać innych w kwestii szacunku. Twoja pycha i wyniosłość płynąca zarówno z pierwszej jak i drugiej wypowiedzi w połączeniu ze zwrotami w stylu „chłopcze” lub „młody człowieku” dobitnie temu dowodzą. Nie wystarcza butne podejście i przynależność do SITPNIG, trzeba jeszcze coś sobą reprezentować.

W pierwszej swojej wypowiedzi napisałem, że jesteś dla mnie synonimem betonu, stawiającego idiotyczne przeszkody ludziom w ich dążeniu do spełnienia celów zawodowych i kariery i nadal to podtrzymuję. Popierając beton sam się nim stajesz. Sam przyznajesz, że na Inżynierii Środowiska nie ma praktycznie żadnej nauki o gazownictwie a mimo to nawołujesz do podejmowania kilkuletnich studiów aby tylko zdobyć papier. Papier, który decyzją betonu jest wymagany i już. Dyskusja tutaj co prawda toczy się wokół projektu zniesienia uprawnień budowlanych ale ja jak i wiele innych osób tutaj nie jestem im przeciwny. Uprawnienia TAK, ale kretyńskie wymogi dopuszczające do egzaminu NIE, wypadałoby się również przyjrzeć pracy tych izb. To jest skończony absurd, że uprawnienia bez ograniczeń w zakresie instalacji i urządzeń cieplnych, czy gazowych… może zdobyć absolwent Inżynierii Środowiska a absolwent Energetyki już nie….a co najwyżej w ograniczonym zakresie. Takie absurdy należy zwalczać.

– jak nie będzię uprawnień bedzię sie liczył prestiż uczelni jaką ktoś skończył. Tak jak to jest w cywilizowanym świecie. Uczelnia uczelni nie równa. Uprawnienia to wszystko zamazywały. nie mam racji?

pozdr rum777

ja pracowałem na budowach 10 lat ale wtedy nie miałem wykształcenia które by mnie uprawniało do wypełniania ksiazki, teraz od kilku lat pracuje w obsłudze technicznej dużego zakładu, mam już wykształcenie ale nie mogę wypełniac ksiazki bo to „konserwacja” nie wykonawstwo, nie sprawowanie samodzielnej funkcji w budownictwie, a poprzednie lata pracy udokumentowane swiadectwami to co pies?, zresztą przyjeli mnie tu min. dlatego ,ze miałem duze doswiadczenie

Witam wszystkich,

Tak sie zlozylo, ze od 4 lat pracuje w Holandii jako projektant konstrukcji stalowych dla dziedziny offshore – moja praca polega glownie na obliczeniach, czasem musze pojechac i zobaczyc jak dany projekt jest realozowany (do tego wymagany jest specjalny egzamin z prawa pracy i przepisow bhp), nie rysuje w AutoCad, bo to robia tzw Designers. Chcialabym kiedys wrocic do Polski i moc nadal projektowac w stali. Niestety wydaje sie to niemozliwe bo nie mam praktyki na budowie, zeby moc zdawac egazmin na uprawnienia budowlane, ktore daja mi mozliwosc wyjscia z roli Asystenta w Polsce. Tu gdzie jestem nie ma pojecia uprawnien budowlanych, a konstrukcje jakie tu powstaja mozna czesto ogladac na Discovery Channel. Uwazam, ze aby byc konstruktorem/projektantem (nie mylic z inzynierem budowy itp. uprawnienia budowlane sa zbedne…

Do Pana Energetyk i ANdy wasze argumenty tyczą się sposobu pozyskania uprawnień a nie samego ich posiadania. Chyba powinniście postulować zmiany w uzyskaniu uprawnień.
Wasza wiedza i doświadczenie pewnie jest duże więc trochę wysiłku i zrobić uprawnienia.

Moim zdaniem uprawnienia reguluja tą strefę, w przeciwnym wypadku będzie wolna amerykanka co dla budownictwa nie jest bezpieczne (w ogólnym tego słowa znaczeniu)

I jeszcze jedna kwestia a co z odpowiedzialnością, wiadome jest że ekonomia rządzi wszędzie i inwestor weźmie taniego projektanta, kierownika itd. a w przypadku katastrofy budowlanej, kto wówczas odpowie, jak jakiś delikwent „zniknie”.

I na koniec jeszcze jedno, kiedy robiłem uprawnienia poszedłem na kurs przygotowawczy i tam był pewien wykładowca (nie będę wymieniał personalnie), który brał udział w konsultacjach dostosowania prawa budowlanego do przepisów unijnych, i eksperci z unii stwierdzili że Polska posiada najlepsze prawo budowlane z krajów europejskich ;P

ar2r
projektant

Do mechanika…
Chłopcze,masz przerośnięte „ego”..Nie podniecaj się tak tym wszystkim,tylko bierz się do roboty i jak masz możliwość uzupełnij studia i działaj.
Jeśli chodzi o program studiów Mechaniki i Budowy Maszyn to dawno temu zadałem sobie „trud” i zbadałem program studiów inżynierskich tego kierunku,tym bardziej że kiedyś sam chciałem studiować właśnie ten kierunek.Nie musisz być moim lekarzem,wiem co ogarniam a czego nie ogarniam.Akurat jestem członkiem SITPNIG,oraz PZITS i prowadzę działalność naukowo-techniczną w tych organizacjach,biorę udział w przeróżnych szkoleniach,wykładach i sympozjach z branży sanitarnej właśnie, po to, by być na bieżąco..To prawda co napisałeś,ze na MiBM jest termodynamika,mechanika płynów i inne przedmioty które są na IŚ , zgadzam się także z tym co napisałeś na temat Inżynierii Gazowniczej na AGH-to jedyny taki kierunek w Polsce.Potwierdzam także fakt o którym wspomniałeś że na IŚ ,jest o gazownictwie tyle”co kot napłakał”i lepiej jest skończyć kierunkowe studia na AGH i być fachowcem w jednej dziedzinie.
Generalnie uważam że kierunek Twój ma niewiele wspólnego z branżą sanitarną i to też jest fakt.Jeśli masz bliżej do Gliwic to zapraszam do mnie na Polibude-jest podyplomówa z „Energetyki Gazowej” Zgadzam się że gazownictwo to nie tylko rurociągi,ale całe oprzyrządowanie ze stacjami gazowymi,przyłączami,itd..
Na koniec-ja nie neguje Twojej wiedzy,nie znam Cię,wiec nie mam pojęcia co prezentujesz sobą.Podejdź uczciwie do tematu -jak każdy,uzupełnij wykształcenie,zrób praktykę,zdaj egzamin i działaj.
Jeszcze jedno..Nie dałem Ci powodu ,byś obrażał mnie tutaj personalnie ,młody człowieku.Szacunek jest wymagany w szczególności że nosisz na sobie miano polskiego inżyniera.
Pozdrawiam i powodzenia w zawodzie,życzę.

Egzamin na uprawnienia budowlane=pozostałość pokomunistyczna,opłaty za egzamin i składki=żyła złota dla izb .Nic nie daje inżynierowi przynależność do izby i sam egzamin,tylko same straty.Wyłącznie praktyka i ciągłość szkoleń=dobry inżynier.Tyle lat izby robią z inżynierów oszołomów i wciskają im ciemnotę,oby izbom wyrwano koryto spod pyska, dziwię się tylko dlaczego tak póżno ktoś o tym pomyślał.

Do rincon78

Generalnie nie powinienem wdawać się z Tobą w dyskusję ponieważ Twoje wywody (zwłaszcza te odnośnie kierunku studiów) wskazują iż jesteś człowiekiem technicznie ograniczonym i nie masz zielonego pojęcia o programach studiów i o tym jaki zakres wiedzy kształtują. Nie przeszkadza Ci to natomiast wydawać durnych sądów na temat czym kto może się zajmować. Jednakże podejmując próbę choćby minimalnego odchylenia klapek z Twoich oczu napiszę tak:

Po pierwsze ja nie płaczę, że jestem mechanikiem a to że kiedyś podczas studiów nie przewidywałem iż los rzuci mnie w budownictwo gazowe to nie znaczy, że dokonałem złego wyboru. Nie znaczy to również, że nie mogę poszerzać zakresu swoich kompetencji. Trudne to jednak jeśli pojawiają się przeszkody w postaci idiotycznych (moje prywatne zdanie) przepisów i wymogów.

Teraz odnośnie kierunku studiów. Pytałeś co mechanika ma wspólnego z inżynierią środowiska i dlaczego miałbym być zwolniony z zaliczania studiów 1 stopnia 3,5 letnich za wyjątkiem uzupełnienia pewnych przedmiotów. Odnośnie pierwszego zapytanie nie będę się rozwodził bo dla Ciebie wielkiego fachowca z 20-letnim stażem w gazownictwie najwyraźniej szczytem techniki jest rurociąg. Maszyn przepływowych już pewnie nie ogarniasz a nauka o nich/projektowanie wchodzi m.i. w zakres studiów mechanicznych a co z tym się wiąże wymaga również nauk z dziedziny technik cieplnych, które są istotnym punktem programu na tych studiach. Rzucasz mi pojęciami obliczenia „oporów ciśnienia, strat gazu” (nie chodziło przypadkiem o straty ciśnienia i opory przepływu gazu?) – nie kompromituj się i dowiedz że na mechanice i budowie maszyn miałem chociażby rok termodynamiki, rok mechaniki płynów oraz inne przedmioty z tej dziedziny z wykładami, ćwiczeniami i laboratoriami i miałem tego na pewno więcej niż Ty na swojej IŚ zaocznie.

Biorąc pod uwagę powyższe oraz fakt, że również wiele innych przedmiotów pokrywa się z tymi na IŚ (lub też dotyczy tych samych zagadnień a różnią się nazewnictwem) to tak naprawdę z 3,5 roku studiów inżynierskich w kierunku inżynieria środowiska pozostanie mi tylko parę przedmiotów do uzupełnienia. Jeżeli nadal nie ogarniasz tematu to wejdź na stronę swojej uczelni technicznej i porównaj spis przedmiotów dla zawodowych studiów obu kierunków.

Nawiąże jeszcze do samej Inżynierii Środowiska i przyczyny, dla której uważam konieczność ukończenia tego kierunku jako przepustkę do możliwości zdobycia uprawnień na gaz za bzdurę.Dlaczego tak uważam? To proste – interesuje mnie ściśle inżynieria gazownicza. TAKI KIERUNEK W POLSCE JEST TYLKO JEDEN – NA WYDZIALE WIERTNICTWA, NAFTY I GAZU NA AGH W KRAKOWIE. Odległość niestety wyklucza odbycie przeze mnie studiów tam. Drugim kierunkiem, po którym można zdobyć uprawnienia jest właśnie ta oklepana inżynieria środowiska, na której nie ma specjalności związanej z gazem. Ile jest tam w ogóle przedmiotów związanych stricte z gazownictwem? Nie ma za bardzo czego wymienić. To ogólny przekrój przez zagadnienia związane z instalacjami, z chłodnictwem, kanalizą itd co generalnie mało mnie interesuje. Dotyczy to IŚ na Politechnice bo na bliźniaczym kierunku na Uniwersytecie Przyrodniczym jest jeszcze większa parodia. Dlatego też obowiązek ukończenia tego w celu wyrobienia uprawnień koniecznych do pracy na gazie uważam za głupotę.

I jeszcze jedno chciałem Ci nadmienić rincon. To nie ja uznaje sam siebie za speca, który wie i umie wszystko a głosi tak jedynie Twój kolejny absurdalny osąd. Właśnie ludzie tacy jak Ty właśnie, sądząc po wypowiedziach, stanowią dla mnie synonim betonu stanowiącego przeszkodę w dążeniu do uzyskania pewnych kwalifikacji. Na budowach nauczyłem się mnóstwa rzeczy, zajmuję się również spawalnictwem i zdobywam w tym kierunku uprawnienia a jest to podstawowa dziedzina także i na budowie. O ile faktycznie coś tam budowałeś a nie tylko obok tego przechodziłeś to pewnie wiesz czym zajmuje się główny spawalnik i spotkałeś – musiałeś się spotkać z badaniami nieniszczącymi. W każdym bądź razie nie uważam abym był laikiem bezpodstawnie pretendującym do obejmowania określonych stanowisk na budowach.

W nawiązaniu do wypowiedzi o kolegach co pracują na budowie i nie mogą byc kierownikami budów, trzeba wrucić na uczelnie i dokończyc pełone studia i będzie ok.
Ktoś napisał iż uprawnienia sa tylko w polsce. Wszędzie sie buduje beż uprawnień, cały świad się buduje bez uprawnień. Tylko zapomniał dodać że w prawie 60% projekty trafiaja na biurko inżyniera z polski.

Panowie i Panie przecież to jest wiadomo że uprawnienia można zdobyc i to nie sa jakieś trudności!! Problem jest tylko w tym iż, biura projektowe bądź wirmy wykonawcze nie chcą zatrudniać. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki trzeba tylko chcieć. A z pustego i Salomon nie naleje.
Człowiek po studiach jest zielony jak trawa i pusty jak bęben Rolling Stone. Ja ludzi po studiach nazywam dziećmi internetu i to sie w 100% sprawdza. Sorki ale po studiach to tylko asyatent.

Do Mechanika….
Chore jest to,że masz teraz żale do Bóg wie kogo..Ja pracuje w Gazownictwie 20 lat i też niejedno robiłem i widziałem(od gazociągów,przez stacje redukcyjno-pomiarowe,przyłącza gazowe,itd).Najpierw zobacz na jakie studia idziesz i co możesz zdobyć po danych studiach a potem miej żal do całego świata!Ja też jestem po 40tce mam rodzinę i weekendy spędzam na Politechnice(4rok IŚ)i też nie jest mi łatwo.
Jedno słowo o Twoich studiach mechanicznych..Ciesz się, że w ogóle masz możliwość uzupełnienia przedmiotów i wykształcenia pokrewnego,bo co ma wspólnego np Mechanika i Budowa Maszyn,czy jakiś inny kierunek z IŚ,gdzie są różne projekty,zagadnienia z branży sanitarnej,obliczanie oporów ciśnienia,strat gazu..itd..Co w ogóle Twój mechaniczniak ma wspólnego z branża sanitarną że masz możliwość uzupełnienia wykształcenia,co????Takich jak TY,ze byli,widzieli i robili to i tamto i już się uznają za speców to jest mnóstwo chłopa!Zakasaj więc rękawy zalicz co masz do zaliczenia i powodzenia przy wypełnianiu książki praktyk i egzaminie:)Pozdrawiam!

Widzę, że się niektórym w głowie nie mieści, że może nie być uprawnień budowlanych a jedynie rejestr inżynierów budownictwa. Argument o tym, że ktoś bez doświadczenia zostanie kierownikiem w całości odrzucam. Jeśli potrzebujemy doświadczonego pracownika, to zatrudniamy doświadczonego, weryfikując jego osiągnięcia. To że ma papier znaczy tylko i wyłącznie tyle, że faktycznie przepracował jakiś okres w branży albo leżał na kanapie i wpadał do wujka co 2 miesiące po wpis (do stwierdzenia takiego faktu nie są potrzebne uprawnienia). Wymaganie uprawnień służy tylko i wyłącznie szantażowaniu i demoralizacji młodych pracowników (np. żaden nie wychyli się przeciw kierownikowi-złodziejowi, bo sam na tym straci nie uzyskując wpisu).

witam,
jestem budowlańcem z uprawnieniami i jestem jak najbardziej za uwolnieniem zawodu inżynierów, zlikwidowaniu izb budowlanych, a życie samo zweryfikuje kto się nadaje, akt nie

W pełni zgadzam się z Energetykiem.
Jestem po studiach magisterskich w kierunku mechanicznym.
Los rzucił mnie swego czasu do firmy z branży gazowniczej realizującej budowy gazociągów, stacji oraz innych elementów infrastruktury gazowniczej. Przez blisko rok czasu na budowach nauczyłem się bardzo dużo i być może chciałbym się dalej rozwijać ale co z tego jeżeli nie mogę „oficjalnie” pełnić funkcji kierownika robót lub budowy nie posiadając uprawnień.
Aby zdobyć powyższe musiałbym najpierw ukończyć 2- letnie studia uzupełniające magisterskie o kierunku inżynieria środowiska a wcześniej pouzupełniać przedmioty aby z kolei być dopuszczonym do tej magisterki. To jest chore.

Doświadczenie w zawodzie, a wymagania stawiane przez Izby to drugie. Doświadczenie powinno być weryfikowane egzaminem z wiedzy praktycznej, a nie śmiesznymi książeczkami. Jest cała masa inżynierów z ogromnym doświadczeniem, a bez uprawnień. Czas spędzony na budowie czy przy projektach nie ma tu znaczenia, chodzi przecież o fachowość. Znam techników projektujących od kilku lat dla architektów. Kończą studia i mimo wiedzy i doświadczenia muszą jeszcze 2 lata wpisywać bzdury do książeczek. Żenada.

W pełni zgadzam się z ANDY
Ja również posiadam tytuł mgr inż. posiadam 6 lat praktyki w budownictwie energetycznym, nadzorowałem prace warte od 20 do 80 mln złotych, na których pracowało do 500 pracowników, a żebym mógł FORMALNIE samodzielnie prowadzić takie prace najpierw jeszcze raz muszę iść na studia potem zeszyt praktyk, to jest chore.
Nie raz spotykałem ludzi – kierowników z uprawnieniami – kompletne debile techniczne, nie radzili sobie ani z pracą ani z ludźmi, ani terminami nie mówiąc o BHP i pieniądzach, ale miał papier i i tak był lepszy ode mnie.
Popieram zniesienie tych wszystkich chorych wymogów, natomiast jestem za utrzymaniem egzaminów państwowych.

Energetyk.

@Mr Cox
Sprawa polega na tym, że nikt przy zdrowych zmysłach nie zatrudni świeżaka po studiach na stanowisko kier. bud. – chyba, że Ty tak postąpiłbyś. Ja specjalizuję się w innym zakresie budownictwa niż wyginanie prętów i liczenie gruszek z betonem o 2 w nocy i choć mam sporą wiedzę nt. budownictwa nie mogę być pełnoprawnym członkiem procesu…

Jestem jak najbardziej za likwidacją uprawnień budowlanych. Powinna być pozostawiona możliwość zdawania egzaminów i przynależności do określonych związków/grup, która dawałaby pewien obraz danego zawodnika. Jak widzę gościa z uprawnieniami, którego ja (bez uprawnień) muszę pouczać jak ma coś zrobić, czy przypilnować swoich pracowników, żeby przestrzegali BHP, to rączki mi opadają.

Pozdrowienia,

ANDY

Zgadzam się z przedmówcami. Słuchajcie, rząd najwyraźniej się pogubił w kolejnej odsłonie – zmian zw z uprawnieniami. To jest niedopuszczalna sytuacja, żeby studenci dostali na dyplomie stempelek, który uprawomocni ich całą rzeszę do tego, by pełnoprawnie pełnili samodzielne funkcje w budownictwie ! Panie premierze Tusk, co z odpowiedzialnością, co z doświadczeniem, wiedzą fachową potrzebną do przelania na realny świat budownictwa a zdobywaną jak dotąd często wiele lat ciężkiej pracy, nauki a i tak często okazuje się że mamy jej wciąż za mało.
Wierzyć się nie chce, że Polacy mieliby mieszkać i pracować pod dachami, które w każdej chwili mogłyby się ugiąć lub zawalić. Ksiązka praktyk – tak, uprawnienia – tak ,min. 3 lata dośw. i rzeczywistej pracy w zawodzie – tak, izby arch. – to już chyba lepiej, żeby zostały , nawet razem z leśnymi dziadkami.
Pozdrowienia…studenci- wracać do książek…

uprawnienia budowlanne owszem ale dlaczego pryznawane po iluś latach praktyki czy nie można tego skrócić gdy bym ja chciał zrobić takie uprawnienia to muszę zalożyć książkę i czekać a mam 20 lat praktyki i co trzy lata biegać z książką projekty które wydzialem przez te lata, urządzenia i pomysly są wdrażane powiem krótko zostawić uprawnienia rynkowi i urzędom które mogą takie projekty sprawdzać i tak urzędników mamy nadto a ludzie po studiach czy dobrych technikach potrafią projektować czy prowadzić roboty tylko trzeba im to umożliwić jeden egzamin państwowy co jakiś czas co 10 lat oplacany wedlug procentu średniej krajowej i po bólu a resztę zrobi rynek

Jestem za egzaminami, nawet państwowymi. Jestem za praktyką zawodową, którą można udokumentować w dzienniku praktyki zawodowej (choć wymagania, co do sposobu wypełnienia go- bardzo wygórowane lub przynajmniej niestosowne). Tylko dlaczego mając tytuł inżyniera i doświadczenie zawodowe, do uprawnień wymaga się ode mnie tytułu naukowego!!! Może w tym miejscu leży środek?

Hmmm, może i są ludzie, którzy po studiach wszystko już wiedzą i wystarczy ich zatrudnić, by z powodzeniem zbudowali 100km autostrady bez żadnych problemów. Na kontraktach dzieją się takie rzeczy, że czasami głowa mała. A rząd chce, żeby np jakiś 25 letni świeżo upieczony student od razu był kierownikiem budowy, bez żadnego poświadczonego doświadczenia. Nie sądzę, żeby umysły młodych ludzi, studentów, były tak chłonne i pewne siebie, że wycofanie uprawnień otworzy drogę na zupełnie nowe horyzonty. Zawód inżyniera to jednak kwestia doświadczenia i przejścia pewnych etapów na budowach, a nie beznamiętna praca typu „o jeeeeeeeju, jestem kierownikiem, nic nie umiem ale taaaaak mi ciężko”. Moim zdaniem taka sytuacja jest niedopuszczalna. Doświadczenie na budowie musi być. W pracy trzeba się starać i pilnować budowy. To nie jest coś takiego, że wszyscy inni robią, a ja mogę pić i sobie dyndać. Uprawnienia są właśnie PO TO potrzebne, by człowiek, który je zdobył, legitymował się tym, że można na nim polegać na budowie i że nie zawali. Bez uprawnień albo doświadczenia, potwierdzonego przez instytucje do tego uprawnione, taki człowiek to zwykły beznamiętny konsumpcyjny człek. Niezbyt rokujące, szczerze powiedziawszy.
Wyobraźmy sobie sytuację – ktoś bez uprawnień (czytaj doświadczenia) staje oko w oko z problemem na budowie. Co wtedy? Załamuje ręce i mówi – to wasz problem, ja jestem kierownikiem, tak samo jak „mój mąż z zawodu jest dyrektorem”… Ludzie, budowa stanie i co wtedy? Takiej kolei rzeczy chcecie? Bo ja nie.

Chcę zniesienia uprawnień budowlanych. Ta przestarzała regulacja ogranicza konkurencję na rynku i tym samym obniża jakość projektów i usług budowlanych. Wiele osób posiadających uprawnienia nie rozwija się, nie uczy się nowych technologii. Bazuje tylko na tym, co kiedyś 20, 30 lub więcej lat temu się nauczyła. To jest dopiero straszne. A możliwość bycia kierownikiem budowy w wieku 25 lat nie oznacza, że ktoś posiadający głowę na karku zatrudni takiego świeżo upieczonego inżyniera jako kierownika budowy czy projektanta.
A rząd niestety nie chce zniesienia uprawnień. Czyżby zadziałało lobby nierobów chcących żyć na koszt innych?

nieprawda. jakość projektów jest niska bo 3/4 czasu spędza się na papierkologii i w połowie nie potrzebnych procedurach zamiast na projektowaniu. do tego kryterium najniższej ceny stosowane powszechnie w przetargach publicznych.
niegdyś standardowo przyjmowało się 10% wartości roboty na projekt. obecnie to jest 3%. oczywiście korekta w dół wynika z komputeryzacji i usprawnienia procesu ale skorygowano trochę za bardzo bez poprawki na większą biurokrację.

Dajcie spokój, po studiach to człowiek nic nie wie. Po 6,5 latach pracy Coś wiem. Zgadzam się na uprawnienia po studiach ale praca w zawodzie min. 2 lata + 1 rok na budowie – rzadko wypełniane w rzeczywistości (1 rok na budowie), za to bardzo potrzebne. Wtedy można dawać uprawnienia z automatu – człowiekowi, który pracował w zawodzie. Ciekawy jestem dlaczego urzędnicy wymagają przy przetargach np. 3 projektów podobnych obiektów w ciągu 3 ostatnich lat, niech zrezygnują, wtedy wszyscy będziemy równi – ci którzy mają uprawnienia. Za to Kowalskiemu chcą zafundować właśnie taki Raj. Zresztą zawód i tak jest już zeszmacony do niskich cen. Kiedyś porównywany do zawodu lekarza i adwokata, dzisiaj się każdy krzywi jak słyszy cenę. A jak wprowadzą zmiany to można się pakować i na zachód jechać. Dokumentację będziemy w Indiach zlecać tak biura w Wielkiej Brytanii.

Uprawnienia to dyskryminacja Polskich Inżynierów, pomijając że obowiązek przynależności do Izby Inżynierów ogranicza dostęp do zawodu co jest NIEZGODNE Z KONSTYTUCJA RP !!

W krajach arabskich obecnie stawiają najbardziej zaawansowane budowle np. w Katarze, Kuwejcie, itd.
Na wschodzie, USA podobnie. Wszędzie tam nie wymagają „uprawnień budowlanych” tylko publikacji, i zaangażowanie w działalności naukowej. Jednoczą się w różne nieprzymusowe stowarzyszenia i dosłownie dzielą się wiedzą. Czy komuś pomogła Izba ? albo czy publikuje jakieś naprawdę dobrej jakości artykuły? Czasopismo Inżynier budownictwa ? CO to jest?? W jaki sposób czuwają? Po prostu nie dopuszczają tych którzy nie należą do układu. Co izba to inna interpretacja wypełniania książki praktyk. Może fakt działają o ustawę. Ale ta ustawa jest pod nich pisana.

W USA akurat jeżeli chcesz pracować na budowie jako inżynier lub w pracowni projektowej jako projektant to musisz mieć „uprawnienia budowlane” u nich jest podział na uprawnienia inżynierskie krajowe i stanowe

W USA mają egzamin Państwowy, który jest taki sam dla wszystkich i możne do niego podejść inżynier po studiach, inżynier bez studiów (bo tam nikogo to nie dziwi) oraz każdy kto poczuł, że ma talent i się przyłożył.
W Niemczech jest inaczej, tam „władze” sprawdzają tylko, że nie osoby a firmy. Jeżeli firma ma potencjał do realizacji projektów to w jej kwestii jest zatrudnienie odpowiednich osób a nie jakaś izba im pokazuje, kto jest właściwy a kto nie. W ich systemie firma ponosi odpowiedzialność a nie osoba.

Izby protestują bo boją się likwidacji przypływu kolosalnych pieniędzy w postaci obowiązkowego członkostwa w postaci kilku milionów zł czystego dochodu gwarantowanego ustawą!

Zarządy Izb Inżynierów boją się jednego,roboty.Usadowiło się tam grono nierobów nie mających zielonego pojęcia o pracy na budowie potrafią tylko klikać i parzyć kawę,a kasa płynie do nich szerokim strumieniem od biednych młodych i nie doświadczonych ludzi ,którzy myślą że gdy dostaną taki świstek potrafią robić wszystko,dlatego jest mi ich żal.

dla mnie największym absurdem ze architekt mimo 12letniego doświadczenia na budowach, nie moze ubiegać sie o uprawnienia do prowadzenia robót bez ograniczeń.W czym jesteśmy gorsi pod względem wiedzy od techników sanitarnych, pracujących na budowie z pełnymi uprawnieniami do kierowania robotami – zdobytymi przed 1994rokiem? odbębnienie stażów, dlugoletnie trudne studia na nic. mozemy kierowac robotami do 1000m3 w budownictwie zagrodowym.. nie zgadadzam sie z tym. uważam że to dla nas wielka krzywda.

Ciekawe, że w większości krajów nie istnieje coś takiego jak „Uprawnienia Budowlane” i nie tylko nie mieszkają w ziemiankach i szałasach, ale nawet mają kilku-pasmowe drogi i wieżowce kilkuset metrowej wysokości, a katastrofy budowlane zdarzają się niezwykle rzadko.

niemcy to bardzo dobry przyklad. cos takiego jak 'uprawnienia budowlane’ nie istnieje…
przeciez po to konczy sie studia zeby moc pracowac w danym zawodzie. niemiecka droga czyli studia plus 2 lata pracy w zawodzie sa doskonaly sposobem wprowadzenia wysokiej jakosci (dzieki konkurencji) w branzy budowlanej.
egzaminy 'panstwowe’ to absurd, korupcja, strata czasu i na dodatek zupelnie nie weryfikuja kwalifikacji inzynierow…

Dla młodych ludzi kończących studia nie są problemem korporacje tylko przepisy prawne regulujące ich działanie. np. zmiany opisane w manifeście.

„Uprawnienia budowlane” które pozwalają samodzielnie wykonywać funkcje techniczne w budownictwie, zaczęto nadawać od 1928r. miały tyle zakresów, zmian, wyjątków, działały w różnych systemach nie sposób to wszystko porównywać.

Wszystkie osoby, które na podstawie tych różnych przepisów uzyskały „uprawnienia budowlane” pracują wciąż w szeroko rozumianym budownictwie.

Moim zdaniem powinniśmy wprowadzić przepisy takie jak funkcjonują w landach niemieckich ponieważ ich gospodarka rozwija się najlepiej a specjaliści z Niemiec projektują i budują na całym świecie, absolwenci z Polski też tam wyjeżdżają (tam nie ma takich barier).

System powinien polegać na tym, że nikogo się nie dyskryminuje, ocenia się wykonaną pracę a nie papierki oraz wykonując daną czynność bierze się pełną odpowiedzialność. Czyli przede wszystkim doświadczenie, rzetelność, wiedza.

Trudno się nie zgodzić z opinią samorządów zawodowych skoro np. profesor akademicki zajmujący się np. budownictwem ogólnym uczący studentów nie zaprojektował ani nie zbudował żadnego budynku a nawet jak by chciał to zrobić to nie może bo nie ma odpowiednich „uprawnień budowlanych”

Skomentuj Van gong Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *